- Tak, pasuje. Dziękuję. A tak w ogóle - zaśmiałam się - Będę kelneką, piekarką czy...?
- Zastanowię się, okej? Przygotujesz się na jutro?
- Jasne.
-Zapamiętałaś wszystko z poprzedniej kawiarni?
- Tak. Myślę, że tak. Jak już się uczę, jak coś usłyszę, to nie ma szans, żeby mi to umkło z głowy. Zapamiętuję wszystko.
- To dobrze. W którym jesteś miesiącu? Chciałabym wiedzieć, na... wypadek.
- Jestem już prawie w 7.
Rachela spoglądała na mój brzuch i wreszcie powiedziała :
- Wyglądasz na bardziej zaawansowaną. Chociaż w ostatnim, w 9. Jest taki duży i wgl...
-Może już tak rośnie...
- Może powinnaś pójść do Tasmiry?
- Chyba i pójdę - chwila ciszy - No, ja siebędę zbierać. Dziękuję. Jutro stawię się punktualnie o 10:00.
Wychodząc jeszcze raz podziękowałam i skierowałam się prosto do Tasmiry.
Trochę musiałam się przejść, ale, o dziwo, nie zmęczyłam się.
- Usiądź - poleciła Tasmira, chwilę po tym, jak zaprosiła mnie do
gabinetu - W czym problem? - spytała i usiadła naprzeciwko mnie.
- Mój brzuch... jest jakby za większy. Coś jest złego z dzieckiem?...
- Zaraz się okaże - rzekła.
Podeszła do blatu, który dobrze utrzymany w czystości aż lśnił i
wyciągnęła z szuflady strzykawkę i wróciła do mnie. Wpiła mi się w rękę i
pobrała 4ml krwi. Podała wacik, abym przytrzymała go sobie przy miejscu
nakłucia. Podeszła do blatu, odwróciła się do mnie plecami i coś tam
robiła, nie widziałąm jednak co.
Przez ten czas ja rozmyślałam o Mason'ie. Zawsze chciał mieć ze mną
dziecko, ale teraz wkurzył się, że mam je z Edwardem. Trudno, możemy
mieć drugie dziecko. Ale chcę mieć to dziecko. Aby ono żyło. Nie
obchodzi mnie, że stworzono je przez gwałt. Ono musi przetrwać, musi
żyć. Edward już dla mnie nie istnieje. Mason tego nie rozumie? Ja go
kocham, a jeżeli i on mnie nadal kocha, powinien to zrozumieć.Chociaż
jest przeciwnej płci. PSTANOWIŁAM, ŻE ODWIEDZĘ MASON'A. Jeszcze zanim
pójdę do kawiarni.
- Jeszcze tylko jedno badanie. USG. Okej?
- Dobra - zgodziłam się i poszłam za Tasmirą. Położyłam się, ona
nałożyła mi żelu i zaczęła badać. Widziałam moje dziecko. Widziałam i
słyszałam, jak biło mu serce.
- Chłopciec czy dziewczynka?
- Nie zauważyłaś? - spytała zdziwniona Tasmira.
- Że co? Czego nie zauważyłam?
- To bliźniaki. Dla tego brzuch jest większy, niż powinien. To dwa chłopczyki.
Wyszłam zszokowana. No super. Znaczy, ja się cieszę, ale co na to Mason?
A jeżeli jeszcze bardziej się wkurzy? To ja tego nie wytrzymam...
Kiedy tylko przekroczyłam próg domu, poszłam do sypialni i zasnęłam z tych emocji. Z tych dzisiejszych przeżyć.
środa, 11 lipca 2012
Od Rambo
Po spotkaniu z Cornelią
czułem się wspaniale. Wróciłem do stada. Wszyscy byli na miejscu. Para
alfa od razu do mnie podbiegła z uniesionymi ogonami. Pochyliłem głowę,
co oznaczało uległość, ale nie położyłem się na grzbiecie. Nie jestem
też tak nisko! Co to, to nie, a jeżeli chcieli, żebym był z nimi, muszą
sami to wiedzieć - nie jestem alfa, ale też nie jestem wymiotkiem. Darri
(samiec alfa) zagrzmiał donośnym warczeniem, a Maya (samica alfa) lekko
odsłoniła kły. Ja uniosłem ogon, uniosłem wysoko łeb, pokazałem szeroko
moje białe kły i zjerzyłem sierść na karku. Oni zrobili niebawem to
samo. Inne drapieżniki, nawet psy miały w zwyczaju odstawiać cyrki, tak
zwany ''wstęp'', gdzie na przykład obserwowało się przeciwnika
zataczając koła - ja tak nie robiłem. Przechodziłem do konkretów.
Podskoczyłem do samca alfa z zadzwiającą prędkością i odskoczyłem, kiedy
moje zęby wbiły mu się w prawy bok. Tak samo zrobiłęm z Mayą. Oba wilki
rzuciły się na mnie. Szybko odskoczyłem. Nie mają ze mną szans, a nie
chcę ich zabić - gdybym tak chciał, już od kilku minut leżeliby na
ciemnej ziemi umazani obficie swoją krwią. Biegaliśmy tak po całym
naszym terenie, kiedy oni się zmęczyli. Na oczach całego stada ulegli
przede mną. Zmusiłęm ich, aby wstali i ja sam uległem, kładąc się na
ziemi. Teraz była na to pora. Dwa wilki - Mirra i Shago szli już na
polowanie, kiedy do nich dołączyłem. Nie byłem zmęczony, ale chciałem
się na czymś wyrzyć. Kiedy wytropiliśmy dużego łosia rzuciły się na nas
czarne wilki. Było ich 15. 5 rzuciło się na mnie, 5 na Mirrę i 5 na
Shago. Ledwo się uwolniłem od ich szczęk. Pobiegłem szybko pomóc moim
druchom, lecz wilczyca i wilk trzymane przez czarne wilki szły szybko za
nimi. Przez chwilę patrzyłęm ztroską w ich oczy. Kiedy weszli w las i
nie widziałem już ich szepnąłem cicho :
- Uwolnię was jakoś z ich brudnych łap... Obiecuję!
Nagle z lasu
wybiegło 5 tych samych wilków - najwyraźniej zapomnieli o mnie. Szybko
im uciekłem i skierowałem się do stada. Wyczuli, że coś jest nie tak.
Zostały nam 4 wilki i 3 szczeniaki. Na pewno ich nie pokonamy, a co
jeszcze odeganmy... Alfa chciał, abyśmy wyszli z naszych dotychczasowych
terenów i skierowali się dalej na północ, ale się nie zgodziłem.
PRZECIEŻ JEŻELI MY ODEJDZIEMY, COŚ MOŻE STAĆ SIĘ WATASZE CORNELII!...
Zaproponowałem, żebyśmy stawili czoła czarnym wilkom razem ze stadem
Cornelii. Alfa się jednak zgodzili i poprowadziłęm ich na tereny
ukochanej wilczycy. Przywitał nas oczywiście Mroczny...
Dobrze, że przybyła Cornelia, inaczej chyba byśmy się z nim nie dogadali...
- Cornelio, dzięki, że jesteś! - przywitałem ją machnięciem ogona.
Opowiedziałem wilczycy, co się dzisiaj nam stało.
- Czy możemy
zostać na jakiś czas u was...? A poza tym, czy chcecie razem z nami
zabić czarne wilki, aby odzyskać Mirrę i Shago?
Czekam na odpowiedź Cornelii.
Od Racheli
Właśnie
siedziałam w biurze kiedy usłyszałam że ktoś się o mnie pyta wyszłam
szybko z biura.Zobaczyłam młodą dziewczynę w ciąży uśmiechnęłam się do
niej przyjaźnie, przywitałyśmy się i weszłyśmy do biura
- Więc jesteś tutaj, aby znaleźć pracę?
- Skąd się domyśliłaś? - uśmiechnęła się.
- Już ja to wiem.
- Myślę, że najlepiej się zdam w twojej Kawiarni. Jestem w ciąży. Mam też doświadczenie. Pracowałam w jednej kawiarni, tylko się tam nie odnalazłam. Piekłam z mamą od 6 roku życia i wymyślałąm nowe przepisy... Chcesz wiedzieć coś jeszcze?
-Nie to w zupełności mi wystarczy.Uśmiechnęłam się. Jeśli ci pasuje pracę możesz zacząć od jutra.O 9:00 otwieram aby wszystko przygotować więc jeśli by ci pasowało to mogła byś być tu na 10:00 ?
- Więc jesteś tutaj, aby znaleźć pracę?
- Skąd się domyśliłaś? - uśmiechnęła się.
- Już ja to wiem.
- Myślę, że najlepiej się zdam w twojej Kawiarni. Jestem w ciąży. Mam też doświadczenie. Pracowałam w jednej kawiarni, tylko się tam nie odnalazłam. Piekłam z mamą od 6 roku życia i wymyślałąm nowe przepisy... Chcesz wiedzieć coś jeszcze?
-Nie to w zupełności mi wystarczy.Uśmiechnęłam się. Jeśli ci pasuje pracę możesz zacząć od jutra.O 9:00 otwieram aby wszystko przygotować więc jeśli by ci pasowało to mogła byś być tu na 10:00 ?
Subskrybuj:
Posty (Atom)