poniedziałek, 30 kwietnia 2012

Od Marco

Przyszli do mnie Max i Flora.
- Marco, twoja żona- Kasjopeja, zmarła dziś przy porodzie - powiedział Max.
- Że co? Ona nie żyje? Nie ja w to nie wierzę. Jak to możliwe? I co teraz będzie? Co z dzieckiem? - zacząłem rozpaczać. Nie wiem nawet kiedy, ale po policzkach zaczęły lecieć mi łzy smutku, żalu, rozpaczy.
- I co teraz? - powiedziałem jeszcze raz, ale tym razem bardziej spokojnym i cichym głosem.
-Nie wiem.Może Costę Bravę i Rene weźmiemy my.A ty Liama'a a maleństwem bd się ''dzielić'' Tzn.Ty bd brał małą na weekendy a my na tydzień ?
- Czemu ja mam mieć ją tylko w weekendy? Przecież jestem jej ojcem - oburzyłem się. Nie wiedziałem co mówię. Byłem zdruzgotany. Moja ukochana nie żyje.

Od Łucji

W nocy miałam znów ten sam sen tylko tak jakby dalszą część. Zaczął się od momentu kiedy ta kobieta powiedziała:

"córeczko będzie dobrze obiecuje- powiedziała z łzami w oczach- nigdy cię nie zapomnimy...". Następnie ten facet zaczął ciągnąc mnie w jakąś stronę za ręka. Szarpałam się i nie wiem czemu chciałam wrócić do tej kobiety. Kiedy nagle się zatrzymaliśmy facet złapał mnie i podniósł. Posadził mnie na jakimś koniu za jakimś mężczyzną. Zobaczyłam też jeszcze kilku mężczyzn i oni tez siedzieli na koniu. Wtedy ten facet powiedział do nich coś "macie już ja więc umowa spełniona!"-krzykną i odszedł. Potem ci faceci na koniach ruszyli i ja też. Nie wiem dlaczego ale zaczęłam płakać. Jechaliśmy dosyć szybko. Nie wiedziałam gdzie jadę ani z kim. Po jakimś czasie zatrzymali się. Facet przede mną(ten co zanim siedziałam na koniu) zeszedł z rumaka a potem mnie z sadził. Następnie poszedł do reszty podejrzanych mężczyzn ale powiedział do mnie bym stąd nie odchodziła. Kiedy do nich podszedł zaczęli o czymś rozmawiać. Potem jeden z nich pode szedł do mnie i złapał mnie mocno za rękę. Zaczął ciągnąć w stronę jakiegoś budynku. Kiedy otworzył drzwi zaczęłam krzyczeć nie wiem nawet dlaczego. Potem się obudziłam.


Znów leżałam na podłodze ale nie było obok mnie Tasmiry. Zamiast niej siedział Pirat i lizał mi twarz:
-Pirat!-powiedziałam i się uśmiechnęłam- przestań
Pirat przestał. wstałam i poszłam się ubrać. Kiedy weszłam do łazienki i spojrzałam w lustro wystraszyłam się. Miałam czerwone oczy! i leciała mi krew z nosa! Postanowiłam pójść szybko do Tasmiry...

Od Victorii


Zabiję przyrzekam! Zabiję! I mojego starego i Elenę! Tata kazał mi się zapisać na jakieś dodatkowe zajęcia, czy coś. Kompletnie go nie rozumiem! Za to Elena kazała mi iść na urodziny Pauliny! Do tego wicsneął mnie w dziwną sukienkę! Jak ja jej nie lubię. Zresztą szczerze mówiąc kogo ja w SMI lubię? O_o Ale postanowiłam, że spróbuję się dobrze bawić. Ech, mam nadzieje, że ktoś doceni moje starania. uczesałam nawet włosy!
Od razu gdy zaczęła się impreza podeszłam do Pauli i dałam jej prezent.
Zobaczymy co się wydarzy.

Od Niny

Około 16 godziny dostałam bóli. Tasmira dawała mi coś przeciw bólowego ale nie pomagało. Zaczęłam rodzić!! Po 6godzinach w bólu urodziłam córeczkę! Potem już nic nie pamiętam... Zemdlałam... Po jakimś czasie się ocknęłam. Pierwsze co zobaczyłam to panikującego Daniela i Tasmire próbującą go uspokoić i mnie ocucić. Kiedy otworzyłam już całkiem oczy Daniel krzyknął i podszedł do mnie:
-skarbie tak się martwiłem- powiedział i przytulił mnie
-co się stało?-zapytałam ochrypłym głosem
-zemdlałaś i nie mogliśmy cię ocucić- powiedział Daniel
-to znaczy ja próbowałam bo Daniel spanikował
-oj... kochanie aż tak się martwiłeś?-zapytałam
-jak diabli
-a gdzie jest nasza córeczka?-zapytałam
-jej nic nie jest spi w innym pokoju ale jak chcesz to mogę ci ją przynieść
-tak
Tasmira wyszła a po chwili weszła z mała dziewczynka zawinięta w kocyk. Podała mi ją;
-jest cudowna-powiedziałam
-jest tak piękna jak jej mama-powiedział Daniel
-jak damy jej na imię?-zapytałam- morze... Dalia?

Od Flory

Dostałam telepatyczną wiadomość od Kasjopei "Proszę przybiegnij tu najszybciej jak możesz "
Wybiegłam z kuchni i szybko pobiegłam do domu Kasjopei weszłam do pokoju Liam'a.Leżała tam Kasjopeja a obok leżało płaczące dziecko.Podbiegłam do Kasjopei,nie oddychała wzięłam dziecko i zawinęłam w koc.Podniosłam moją córkę wytarłam ją z krwi.Przez cały ten czas płakałam.Uśpiłam dziecko i szybko pobiegłam do domu wpadłam do niego z hukiem
- Max!- powiedziałam cała zapłakana
- Co się stało?!- zerwał się.
- Kasjopeja... ona... ona...
- Co?!- krzyknął w rozpaczy
- Ona... UMARŁA! Zmarła po porodzie- krzyknęłam i się do niego przytuliłam.
Po chwili uspokojenia pobiegliśmy do ich domu.Wzięłam dziecko i poszłam zrobić mleko.Max rozpaczał nad ciałem Kasjopei wziął ją na ręce.Wzięłam dziecko na ręce poszliśmy pochować Kasjopeję.Po drodze zaszłam do kwiaciarni po 18 białych róż i jedną czerwoną.Pochowaliśmy ją tu : http://pixabay.com/pl/kwiat-wi%C5%9Bni-kwiat-drzewo-6509/
Kiedy było po wszystkim poszliśmy do Marco otworzył je szybko
- Marco, twoja żona- Kasjopeja, zmarła dziś przy porodzie - powiedział Max.
- Że co? Ona nie żyje? Nie ja w to nie wierzę. Jak to możliwe? I co teraz będzie? Co z dzieckiem? - zaczął rozpaczać.
- I co teraz? - powiedział jeszcze raz, ale tym razem bardziej spokojnym i cichym głosem.
-Nie wiem.Może Costę Bravę i Rene weźmiemy my.A ty Liama'a a maleństwem bd się ''dzielić'' Tzn.Ty bd brał małą na weekendy a my na tydzień ?
Czekamy na odp.

Od Eurazji


Dopiero kiedy byłam w domu uświadomiłam sobie co zrobiłam kiedy byłam u Edwarda.Postanowiłam napisać mu przeprosiny w liście
"Edwardzie,przepraszam za moje zachowanie u Cb.Eurazja"

Od Edward`a

Przyszła do mnie jakaś dziewczyna.
- Hej,jestem Eurazja. To dla ciebie - podała mi paczkę. Była w niej deskorolka.
- Cześć,Edward. Dziękuje za prezent.
- Nie ma za co.
Spędziliśmy ze sobą jeszcze jakieś 3 h. Nie za bardzo podobało mi się to, że tak jakoś... zalotnie się na mnie patrzyła. Potem pożegnała się i wyszła z domu.

Od Marco

Przyszli do mnie Max i Flora.
- Marco, twoja żona- Kasjopeja, zmarła dziś przy porodzie - powiedział Max.
- Że co? Ona nie żyje? Nie ja w to nie wierzę. Jak to możliwe? I co teraz będzie? Co z dzieckiem? - zacząłem rozpaczać. Nie wiem nawet kiedy, ale po policzkach zaczęły lecieć mi łzy smutku, żalu, rozpaczy.
- I co teraz? - powiedziałem jeszcze raz, ale tym razem bardziej spokojnym i cichym głosem.

Od Liam`a

Selene się zgodziła. Poszliśmy do Milly. Zapukałem. Otworzyła ona.
- Dzień Dobry - przywitałem się.
- Jestem Liam, a to Selene.
- Witajcie. Co was do mnie sprowadza?
- Słyszałem, że jesteś wróżką. Nawet bardzo potężną. Czy mogłabyś odczarować Selene? Ona jest pół gołębicą. Rano sie w nią zmienia, a po zachodzie słońca jest znów sobą. To jak?
Czekam na odp.

Od Max`a

Szkoda, że Shagia i Emily odeszły. Mam nadzieję, ze teraz będą szczęśliwsze. Bardzo się cieszyłem, że Blanka i Devon zaadoptowali Mason`a. Było mi przykro z powodu bezpłodności Blanki,ale wiadomo- mama na wszystko znajdzie sposób.
Kasjopeja urodziła, jednakże nie miałem więcej informacji. Siedziałem w fotelu, kiedy moja żona przybiegła do domu.
- Max!- powiedziała cała zapłakana
- Co się stało?!- zerwałem się.
- Kasjopeja... ona... ona...
- Co?!- krzyknąłem w rozpaczy
- Ona... UMARŁA! Zmarła po porodzie- krzyknęła i się do mnie przytuliła.
To było straszne! Moja córka nie żyje... To było okropne. Poszliśmy do Marco, aby mu o tym powiedzieć.
- Marco, twoja żona- Kasjopeja, zmarła dziś przy porodzie - powiedziałem

Od Costy Bravy

Właśnie się ubierałam
Kiedy usłyszałam pukanie do drzwi,stał za nimi Artur.
-Już wychodzę.Założyłam buty i wyszłam z domu. Kiedy wyszłam Artur dziwnie się na mnie popatrzył
-Coś nie tak?-zapytałam
-N...nie w...ręcz przeciwnie- powiedział
-Porostu wyglądasz... cudownie!-powiałem- nawet więcej niż cudownie!
-Dziękuje- powiedziałam lekko się rumieniąc
-To chodźmy już-powiedziałem.
Wyszliśmy. Kiedy dotarliśmy na miejsce Artur podszedł do lady:
-Dobry Wieczór- przywitał się.
-Dobry Wieczór w czym mogę pomóc?
-Proszę o stolik dla dwojga.
-Dobrze już pokazuje,
Havana pokazała nam pięknie przystrojony stolik.Zamówiliśmy dania i napoje.Po 2 h spędzonych w restauracji.Wyszliśmy z niej.Była piękna noc.Kiedy Artur odprowadził mnie do domu.Pożegnaliśmy się właśnie otwierałam bramkę kiedy Artur podbiegł do mnie i pocałował mnie.Po chwili powiedział
-Costo Bravo czy zgodziłabyś się być moją dziewczyną?-zapytał.
-Tak.Po czym Artur podniósł mnie i pocałował.
-Chodź..Zaciągnęłam go do domu nikogo nie było w środku więc mieliśmy cały dom do dyspozycji.
Weszliśmy i zaczęliśmy się całować zaciągnęłam go po schodach na górę do  mojego pokoju.
-Może coś więcej.Zapytałam z uśmiechem.Po czym przeszliśmy do konkretów.

Od Eurazji

Słyszałam że w Smi jest nowy chłopak - Edward.Postanowiłam go poznać ubrałam się w to
Mieszkał u Belli więc poszłam do niej.Zapukałam
-Proszę.Usłyszałam melodyjny głos.Weszłam
-O witaj Eurazjo,do kogo ?
-Przyszłam poznać Edwarda zastałam go ?
-Jasne,chodźmy.Poszłyśmy schodami na górę.
-Proszę to tu.
-Dziękuje.
Weszłam do pokoju
-Hej,jestem Eurazja.To dla Cb podałam mu paczkę była w niej
-Cześć,Edward.Dziękuje za prezent.
-Nie ma za co.
Spędziliśmy ze sobą jeszcze jakieś 3 h.Edward bardzo mi się spodobał.

Od Mason`a

W końcu wymyśliłem, co dam Paulinie! Były to:
Naszyjnik (ona dostanie z połówką Friend, a ja z Best)  i  sukienkę z kolczykami. W wyborze prezentu pomagała mi Blanka. Wiadomo- ja facet nie mam gustu dziewczyny, więc pewnie wybrał bym coś głupiego. Kiedy była 15.50, wyszedłem z domu. U Pauliny byłem o 15.57. Kiedy mi otworzyła, przytuliłem ją, szepnąłem "Wszystkiego najlepszego" i wręczyłem zapakowany prezent.
Ciekawe, co bd na imprezie...

Nowy członek- Edward!


Imię : Edward
Płeć : chłopak
Wiek : 19 lat
Rodzaj stworzenia : elf
Żywioł : metal
Funkcja : Brak
Moce : doskonały wzrok, świetnie posługuje się mieczem i łukiem, zmiennokształtność i wiele innych
Charakter : Miły, zabawny, uwodzicielski, pomocny, bardzo groźny (zależy dla kogo), inteligenty.
Historia : Moja mama musiała pojechać do swojej chorej siostry. Napisała list do swojej najdroższej przyjaciółki-Belli. Zamieszkałem u niej i dołączyłem do Smi.
Mieszkanie : Dom Belli
Ulubiona rzecz : Brak
Towarzysze :
London
Gordon
Figa
Roson
Partner : Brak
Potomstwo : Brak

Nowi członkowie- Tomek i Daria!


Imię: Tomek
Płeć: chłopczyk
Wiek: kilka godzin
Rodzaj stworzenia: elf
Żywioł: nieznany
Funkcja: niemowlak
Moce: nieznane
Charakter:
Historia: -
Mieszkanie: Koral
Ulubiona rzecz: brak
Towarzysz: brak
Partnerka: za młody
Potomstwo: za młody
Rodzice: Walentyna i Mixer

 Imię: Daria
Płeć: dziewczynka
Wiek: kilka godzin
Rodzaj stworzenia: czarodziejka
Żywioł: duch
Funkcja: niemowlak
Moce: ?
Charakter: ?
Historia: -
Mieszkanie: Koral
Ulubiona rzecz: brak
Towarzysz: brak
Partnerka: za młoda
Potomstwo: za młoda
Rodzice: Walentyna i Mixer

Od Mixer`a

- Oczywiście, skarbie! Córeczkę nazwiemy... Może Daria?- zaproponowałem
- Śliczne imię!- powiedziała Walentyna.
Do wieczora siedziałem z Walentyną i dziećmi, a potem poszliśmy razem do domu.

Od Walentyny






Od rana miałam skurcze więc Mixer zaprowadził mnie do Tasmiry. Tam zaczęłam rodzić. PO kilku godzinnym porodzie urodziłam bliźniaki! Dziewczynkę i chłopczyka:
-skarbie jak damy im na imię?-zapytałam Mixera- morze chłopcu damy na imię Tomek a dziewczynce ty dasz na imię??

Od Belli


- Na prawdę? Dziękuję! Za zgodę i za pomoc. Na razie zaczekam na wiadomość od Beatrice, a jeżeli faceci z rzeźni nie będą nic robić, to zgłoszę się do ciebie. Dziękuję!
Poleciałam szybko do domu i odpisałam przyjaciółce :

Droga Koscho,
Twój syn, Edward, jest tutaj mile widziany. Ale jest kilka warunków :
1. Musi się mnie słuchać, będzie przecież pod moją opieką
2. Musi być posłuszny Roxanie i David'owi - są to przywódcy SMI
Musi przestrzegać chociaż tych dwóch warunków, a będzie mógł tutaj przyjechać.
Czekam na Twoją odpowiedź i na Edwarda.
Bella

Po 30 minutach dostałam odpowiedź :

Bello,
Edward jest już w drodze. Słyszałam, że masz schronisko w tym całym Smi. Więc będziesz chyba miała miejsce na zwierzęta Edwarda? Są to : dwa psy i dwa koty. Wszystkie w parach są partnerami. Mam nadzieję, że nie będzie sprawiał kłopotów.
Koscha

Godzinę potem przyszedł Edward.
- Edward? - zapytałam.
- Tak, ty jesteś Bella?
- Yhym - potwierdziłam - Gdzie twoje zwierzaki?
- Idą za mną - gwizdnął dwa razy. Wszystkie jego zwierzaki przydreptały do niego.
- Chodź, pokażę ci twój pokój. Czworonogi śpią u ciebie?
- Tak, najlepiej ze mną w pokoju - powiedział, wziął dwie torby na ramiona i poszedł za mną. Weszliśmy do schroniska, potem schodami na górę do mojego domu. Jeszcze po jednych schodach i zaprowadziłam go do pokoju, w którym będzie mieszkał.
http://www.google.pl/imgres?q=du%C5%BCy+pok%C3%B3j+dla+nastolatka&start=144&hl=pl&biw=1366&bih=643&tbm=isch&tbnid=-Q3F6LRRrJUlIM:&imgrefurl=http://www.sophisti.pl/artykuly/artykuly/modne-wnetrze-dla-nastolatka.html&docid=niRVc3b1bMPQYM&itg=1&imgurl=http://media.sophisti.pl/photologue/photos/cache/qO6QNOsoVJtwLXxeLv95CoHnNirIcj2q_display.jpg&w=448&h=252&ei=AZSeT_WYIcbGtAaWwsVL&zoom=1&iact=hc&vpx=722&vpy=97&dur=351&hovh=109&hovw=194&tx=165&ty=103&sig=105824780397788253941&page=7&tbnh=109&tbnw=194&ndsp=24&ved=1t:429,r:9,s:144,i:138
- Masz pokój do dyspozycji. Obok jest łazienka, również tylko dla ciebie.
http://www.google.pl/imgres?q=%C5%82azienka&hl=pl&biw=1366&bih=643&tbm=isch&tbnid=HzR7P8QtlOA1xM:&imgrefurl=http://inwestycje.roca.pl/lazienki-4&docid=WHorif2M1jRZSM&imgurl=http://roca.pl/temp/lazienki/miniatury/t_premium_1.jpg&w=416&h=312&ei=oZWeT4V5ge6yBqGY-GM&zoom=1&iact=hc&vpx=1066&vpy=206&dur=316&hovh=194&hovw=259&tx=139&ty=123&sig=105824780397788253941&page=2&tbnh=140&tbnw=188&start=21&ndsp=24&ved=1t:429,r:5,s:21,i:189
- Dziękuję - powiedział i zawołał zwierzaki do pokoju. Wypakował się i oprowadziłam go po całym domu i schronisku.

Od Niny

Od rana dziwnie się czułam. Dziecko dawało mi jeszcze bardziej popalić niż przedtem(myślałam że to nie możliwe!). Nie mogłam też nic zjeść bo na nic nie miałam apetytu. Po południu czułam się jeszcze gorzej. Daniel postanowił zabrać mnie do Tasmiry. Kiedy byliśmy na miejscu zbadała mnie i powiedziała:
-po prostu musiałaś coś zjeść i zaszkodziło ci- powiedziałam i podała mi jakiś wywar
-ale w tym problem że prawie nic nie jadłam
-w takim razie zostaniesz u mnie na obserwacje- powiedziała- pójdę przygotować ci pokój zaraz wracam- powiedziała i wyszła
-kochanie mógłbyś mi przynieś trochę ubrań?-zapytałam
-oczywiście już idę-powiedział i pocałował mnie w czoło a następnie wyszedł mijając się w drzwiach z Tasmirą.
Tasmira zaprowadziła mnie do przygotowanego pokoju i pomogła się położyć. Potem dała mi jeszcze jakieś proszki na sen bym zasnęła. Kiedy je połknęłam zasnęłam...

Od Kasjopeji

Ciągle chodziłam zła i smutna.Nie mogłam zapomnieć o Marco.Od kilku miesięcy miałam bardzo bolesne bule brzucha oraz mdłości.Sprzątałam pokój Liam'a kiedy nagle złapał mnie silny skurcz.Upadłam na fotel.Okazało się że jestem w ciąży wysłałam telepatyczną wiadomość do taty "Proszę przybiegnij tu najszybciej jak możesz " .Zaczęłam rodzić po chwili urodziłam dziecko.Upadłam z hukiem na podłogę wszystko przede mną zrobiło się czarne słyszałam tylko płacz dziecka.Odeszłam.

Od Blanki

- Hmmm...- mruknęła
- Mam jeden, ale on nie zawsze działa i ma mnóstwo skutków ubocznych, jak np: upośledzone dzieci...
Zwiesiłam głowę
- Ale nie martw się... Może Kida coś na to poradzi?
Roxana otworzyła szklaną kulę. Kida spłynęła z niej i stanęła na podłodze.
- Masz może jakiś sposób na to, żeby |Blanka mogła zajść w ciążę?- spytała.
- Zbierz Owoce Neptuna, zrób z nich sok i wypij w czasie pełni... - powiedziała jakby odległym głosem Kida i wróciła do kuli.
- Cóż... Owoce Neptuna znajdziesz w Niemych Skałach, które są oddalone od SMI jakieś... 20 km. Rosną zawsze między skałami.
- Dzięki, Roxano- powiedziałam i wyszłam.
Szczęśliwa pobiegłam do domu.
-Devo'n ! Jednak mogę zajść w ciążę.
-Tak ?
-Ale abym zaszła w ciążę trzeba nazbierać owoców Neptuna,zrobić z nich sok i muszę wypić go w czasie pełni księżyca. Czy mógł byś pójść i nazbierać tych owoców ?
Czekam na odp.

Od Roxany

Usłyszałam pukanie do drzwi
-Proszę.- zawołałam
-Witaj Roxano. - przywitała się Blanka
-Witaj Blanko co cię do mnie sprowadza ?- zapytałam
-Przyszłam do Ciebie z pytaniem czy masz może jakieś eliksiry abym mogła zajść w ciążę ?
- Hmmm...- mruknęłam- Mam jeden, ale on nie zawsze działa i ma mnóstwo skutków ubocznych, jak np: upośledzone dzieci...
Blanka zwiesiła głowę
- Ale nie martw się... Może Kida coś na to poradzi?
Otworzyłam szklaną kulę. Kida spłynęła z niej i stanęła na podłodze.
- Masz może jakiś sposób na to, żeby |Blanka mogła zajść w ciążę?- spytałam.
- Zbierz Owoce Neptuna, zrób z nich sok i wypij w czasie pełni... - powiedziała jakby odległym głosem Kida i wróciła do kuli.
- Cóż...  Owoce Neptuna znajdziesz w Niemych Skałach, które są oddalone od SMI jakieś... 20 km. Rosną zawsze między skałami.
- Dzięki, Roxano- powiedziała Blanka i wyszła

Od Blanki

Byłam zrozpaczona z powodu że nie będę mogła mieć dzieci.Postanowiłam iść z tym do Roxan może ona coś na to poradzi.Ubrałam kurtkę i poszłam.Szłam około 25 min.Zapukałam do drzwi
-Proszę.Usłyszałam melodyjny głos.
-Witaj Roxano. Przywitałam się,zdjęłam kurtkę i odwiesiłam na wieszaku.
-Witaj Blanko co cię do mnie sprowadza ?
-Przyszłam do Ciebie z pytaniem czy masz może jakieś eliksiry abym mogła zajść w ciążę ?
Czekam na odp.

Od Roxany

- Oczywiście, że tak!- powiedziałam do Belli- U nas jest zawsze miejsce dla każdego.- Słyszałam, że zbieracie pieniądze na jakiegoś konia... Jak będą chcieli za dużo to zawsze możecie poprosić kogoś żeby wam wyczarował. Ja też mogę. Dostaną pieniądze, a one po 24 godzinach znikają. Są identyczne jak prawdziwe.

Od Belli

Kiedy Roxana myślała, czy przyjąć Edwarda do SMI, dostałam SMS-a od Beatrice :
Koń jest uratowany! Ale jest jeszcze jeden. Chcą za niego 24 tysiące.
Odpisałam jej :
Negocjuj, a jakby co postrasz policją. Koń by na pewno za tyle nie poszedł, choć nawet go nie widziałam. Trzeba konia zważyć, wtedy wiadomo, ile za odkupienie go.
Wysłałam i mam nadzieję, że Beatrice da sobie tam redę beze mnie.

Od Mason`a

Słyszałem jakieś kroki na naszym podwórku. Po chwili usłyszałem otwierane drzwi i głos Pauliny:
- Dzień dobry, Devon'ie. Jestem Paulina, przyszłam do Mason'a.
Ucieszyłem się jak małe dziecko! Paulina przyszła!
- Cześć Paulino. Mason jest chyba w swoim pokoju. Wejdź - powiedział wujek.
- Dzień dobry! - powiedziała Paulina.
Słyszałem jej kroki po schodach. Kiedy chciała zapukać w drzwi, wyprzedziłem ją i je otworzyłem. Spojrzała na mnie, unosząc lekko brew. Wzruszyłem ramionami i powiedziałem :
- Nie moja wina. Chodź.
  Paula usiadła na moim łóżku.
- Jak się czujesz w nowej rodzinie? - zapytała.
- Trochę dziwnie, ale jest mi lepiej, niż w sierocińcu.- wyznałem
- Właśnie, zapraszam ciebie na moje urodziny. O szesnastej dzisiaj. Mam nadzieję, że przyjdziesz. Ja muszę iść, pomóc mamie w gotowaniu.
- Dobrze, myślę, że przyjdę. Szkoda, że nie będziesz dłużej.- powiedziałem z zawiedzioną miną.
- Przepraszam, ale na prawdę nie mogę... - Paulina wyciągnęła komórkę. - Dostałam SMS-a od mamy - przeczytała mi go i się zaśmiała - Jesteśmy tylko dobrymi przyjaciółmi, a ta już coś kręci.
- Z sierocińca też tak mówili. Jak ja nie lubię, jak ktoś się tak upiera o coś, co nie istnieje - powiedziałem.
- No właśnie. To ja lecę.
- Ty masz skrzydła? - zdziwiłem się.
- Urodziłam się bez skrzydeł, ale nauczyłam się na życzenie nie... "przywoływać". Wtedy mi wyrastają i mogę latać. Pa!- powiedziała i wyleciała przez okno.
- Do zobaczenie, Paula.
Westchnąłem. Już od kilku dni myślałem nad prezentem... Męczące to było... I dalej nic nie wymyśliłem. Postanowiłem poprosić o pomoc wujka. Zobaczyłem jakiś samochód.
-Ktoś przyjechał czy to twoje nowe auto.? - spytałem, wychodząc na zewnątrz
-To twoje auto - "skoczyłem" na Devon`a i go przytuliłem - nie ma za co
-Dzięki- powiedziałem.
-Oto kluczyki - rzucił mi kulczyki.
Już wiedziałem, czym pojadę do Pauliny na urodziny. Z tego wszystkiego zapomniałem się poradzić Devon`a! No nic... Coś wymyślę...

Od Eol`a

Postanowiłem zbudować sobie dom.Zacząłem o 08:00 kończyłem około 18:00.Wybudowałem tak dom
Sypialnia
Wybudowałem taką sypialnię z myślą o Helladzie.Ona bardzo mi się podobała więc postanowiłem przejść do konkretu i zaprosić ją dzisiaj do siebie i się jej oświadczyć.Napisałem Sms
"Bądź dzisiaj gotowa na 19:00.Eol"
Po wysłaniu sms poszedłem się ubrać oraz przygotować coś do jedzenia.Po 30 min wyjechałem po Helladę. Czekała pod domek była olśniewająca miała na sobie tą sukienkę
-Hej.Powiedziała pociągająco.Otworzyłem jej drzwi przymnie
-Gdzie jedziemy ?
-Do mojego nowego domu.
-Aha.A co bd robić ?
-Zobaczysz.Uśmiechnąłem się tajemniczo.
Po chwili byliśmy w domu.Wziąłem Płaszcz od Hellady i poszliśmy na górę.
-Rozgość się zaraz przyjdę. Wyszedłem z pokoju i pobiegłem do kuchni po przygotowane wcześniej drinki
Podałem dla Hellady .
-Spróbuj,sam robiłem.
-Bardzo dobre.
Przysunąłem się do Hellady bliżej,w pewnej chwili rzuciła się na mnie i zaczęliśmy się całować.Przechodziliśmy do konkretów kiedy zapomniałem o najważniejszej rzeczy.Przerwałem jej
-Coś się stało ? Zapytała ze zdziwieniem.
-Nie zapomniałem o jeszcze jednej najważniejszej rzeczy.
-Tak ? Jakiej ?
Podszedłem do półki nocnej i wyciągnąłem z niej małe czerwone pudełeczko w którym był pierścionek  Zaręczynowy.Klęknąłem przed Helladą
-Czy wyjdziesz za mnie ? Zapytałem
Teraz czekam na odp.

Od Beatrice

Bella zarobiła ponad 2 tysiące!Już mogłam zabrać tamtego biedaka!
-Kochanie,idę po Echo.-powiedziałam do Zack'a.
-Echo?-zadziwił się.
-Tamten koń z rzezi.-wyjaśniłam i wybiegłam.Zaraz byłam na miejscu.
-Przyszłam po ogiera Echo.-powiedziałam do grubasa.
-Najpierw kasa.-warknął.
-Proszę.-podałam mu kopertę z pieniędzmi.Wziął je,przeliczył i przyprowadził jeszcze bardziej sponiewieranego konia,niż przedtem.Nie wierzyłam,że to ten sam zwierzak.
-A tamten!-krzyknęłam,pokazując konia biało-zebrowatego.
-Idzie do zabicia.Chcesz go?-zapytał.
-Tak!-wykrzyknęłam.
-Masz 2 tygodnie.Chcemy 24 tys. zł.-zarechotał.Szczęka mi opadła.Tyle kasy!

Od Belli

Rano dostałam list od mojej najlepszej przyjaciółki :

Kochana Bello,
Mam do ciebie bardzo ważną prośbę. Ja muszę wyjechać w nagłej sprawie do swojej siostry. Zachorowała, ja muszę jej pomóc. Ale mam syna, a ten nie może ze mną pojechać. Więc proszę ciebie, czy byś mogła zająć się moim synem, Edwardem, podczas mojej nieobecności?
Koscha

Chwilę się zastanawiałam, ale w końcu postanowiłam, że się zgodzę. Poleciałam do Roxany.
- Roxano, czy Edward, syn mojej najdroższej przyjaciółki mógłby do nas dołączyć? Chociaż na kilka miesięcy... - podałam jej list. Przeczytała go i przez kilka minut się namyślała.

Czekam na jej odpowiedź.

Od Devon`a

Mason już się zadomowił, ale wkurzało mnie to że mówił do mnie wujku a do Blanki ciociu. Postanowiłem kupić mi auto. Po długich przemyśleniach wybrałem to:
http://www.tapeciarnia.pl/67349_mclaren_mp412c_drzwi.html
Ciekawe czy mu się spodoba. Postawiłem go na parkingu. Wreszcie przyszedł do domu.
-Ktoś przyjechał czy to twoje nowe auto.? - spytał
-To twoje auto - "skoczył" na mnie i przytulił mnie - nie ma za co
-Dzięki
-Oto kluczyki - rzuciłem mu je
Teraz poszedłem do stajni. Widziałem jak Dallas wyprowadza mojego ukochanego konia z dzieciństwa Smoke. Po chwili mama mi wytłumaczyła że on go kupił, ale to nic teraz mam swojego Beart'a. Gdy go czyściłem zobaczyłem Rene w boksie obok. Próbowała się skupić na czyszczeniu konia, ale cały czas patrzała się na mnie.
-Hej piękna
-Hej, nie mów tak do mnie przecież masz Blanke - sztucznie się oburzyła
-Oj tam oj tam... - mrugnąłem do niej - chcesz się przejechać ze mną na Beart'cie.?
-Czy ja wiem.... Dobra, ale żeby później nie było na mnie że z tb flirtuje
-Okok.
Pojechaliśmy na klif gdzie nikt nas nie mógł znaleźć. Nwm czm ale piękne kobiety działają na mnie tak że chce je od razu pocałować. Teraz też tak było, ale Rene wolała przejść do czegoś innego. W pewnej chwili moje oczy zamknęły się. Obudziłem się po kilku godzinach a Rene nie było. Musiałem pojechać do domu.
-Hej kochanie - powiedziałem do Blanki kiedy ona była w basenie
-Hej, mam złą wiadomość....
-Jaką - wskoczyłem do basenu
-Taką że muszę wyjechać na badania, jeżeli kiedykolwiek chcesz mieć ze mną dzieci
-Co.?
-No niestety... Poradzisz sb sam z Mason'em.?
-Jasne, a kiedy wyjeżdżasz.?
-Tego jeszcze nwm
Podpłynąłem do niej i pocałowałem ją bardzo namiętnie. Od dawna zastanawiałem się czy wyjdzie za mnie. Ale co by było jeżeli by się dowiedziała o moim podwójnym życiu.?
-Kochanie...
-Tak.?
-Wyjdziesz za mnie.?

Teraz czekam na odp.

Od Pauliny

Rano, około godziny 9 poleciałam do sierocińca.
- Ale Mason'a przecież zaadoptowano... - powiedziano mi, kiedy zapytałam się, czy Mason jest w pokoju.
- Rzeczywiście, zapomniałam! Przepraszam.
Poleciałam do nowego domu Mason'a - domu Blanki i Devon'a. Zapukałam. Otworzył mi Devon.
- Dzień dobry, Devon'ie. Jestem Paulina, przyszłam do Mason'a.
- Cześć Paulino. Mason jest chyba w swoim pokoju. Wejdź - zaprosił mnie do domu.
- Dzień dobry! - przywitałam się z Blanką, która chyba czegoś szukała w kuchni. Nie odpowiedziała, pewnie mnie nie usłyszała. Weszłam po schodach na górę. Kiedy chciałam zapukać w drzwi, Mason mnie wyprzedził i je otworzył. Spojrzałam na niego, unosząc lekko brew. Wzruszył ramionami i powiedział :
- Nie moja wina. Chodź.
Jego pokój był wspaniały. Usiadłam na jego łóżku.
- Jak się czujesz w nowej rodzinie? - zapytałam.
- Trochę dziwnie, ale jest mi lepiej, niż w sierocińcu.
- Właśnie, zapraszam ciebie na moje urodziny. O szesnastej dzisiaj. Mam nadzieję, że przyjdziesz. Ja muszę iść, pomóc mamie w gotowaniu.
- Dobrze, myślę, że przyjdę. Szkoda, że nie będziesz dłużej.
- Przepraszam, ale na prawdę nie mogę... - dostałam sms od mamy : "Przestań randkować z tym Mason'em, możecie się spotkać na urodzinach " - Dostałam SMS-a od mamy - przeczytałam mu go i się zaśmiałam - Jesteśmy tylko dobrymi przyjaciółmi, a ta już coś kręci.
- Z sierocińca też tak mówili. Jak ja nie lubię, jak ktoś się tak upiera o coś, co nie istnieje - powiedział.
- No właśnie. To ja lecę.
- Ty masz skrzydła? - zdziwił się.
- Urodziłam się bez skrzydeł, ale nauczyłam się na życzenie nie... "przywoływać". Wtedy mi wyrastają i mogę latać. Pa!
- Do zobaczenie, Paula.
Wyleciałam z jego pokoju oknem i poleciałam prosto do mamy.

Od Flory

Dziś około 12:00 byli Karina i Tymek z Tosią.Gdz zaczęłam gotować obiad przyszła do mnie Shagia
-Mamo odchodzę z Smi.
-Że co ? Czemu ?
-W Smi nie mogę zaleźć nikogo do towarzystwa.Ani sama nie mogę się tu odnaleźć.
-Jesteś pełnoletnia i wybór należy do Ciebie.Oczywiście jak odejdziesz będzie nam smutno.
-Dacie radę.Powiedziała z uśmiechem.
Shagia wyszła z kuchni poszła się spakować wszyscy się z nią pożegnali.Odeszła.

niedziela, 29 kwietnia 2012

Od Selene

- A może Mily się zgodzi .? Uczyła się kiedyś i jest wróżką. Może mogłaby cie odmienić . ? Co ty na to .?
-no nie wiem nie znam jej-powiedziałam wycierając sobie twarz z łez
-nie szkodzi to jak?
-dobrze mogę spróbować- powiedziałam a łzy przestały mi już płynąć.

Od Łucji

Szłam przez las i myślałam o moim dziwnym śnie. Kiedy tak szłam i zastanawiałam się usłyszałam szczekanie. Poszłam w jego kierunku. Kiedy dotarłam do źródła szczekania zobaczyłam budynek. Było to schronisko. Długo się zastanawiałam ale po jakimś czasie postanowiłam wejść do środka. Kiedy byłam w środku zobaczyłam jakąś dziewczynę:
-dzień dobry- przywitałam się- jestem Łucja
-dzień dobry ja jestem Bella- przywitała się- w czym mogę pomóc?
-nie ja tylko przechodziłam niedaleko i usłyszałam szczekanie psów i postanowiłam zobaczyć źródło- powiedziałam- macie tu psy?
-tak jest ich sporo
-a mogłabym zobaczyć jakieś?
-oczywiście
Zaprowadziła mnie do pomieszczenia dla psów. Kidy tam weszłyśmy rozległo się radosne szczekanie. Rozglądałam się i oglądałam psy. Moją uwagę przykuł jeden. Wyglądał tak*: http://www.psy.elk.pl/zdjecia/dodane/7131_polski-owczarek-podhalanski.jpg
-jaki słodki- powiedziałam i podeszłam do niego by go pogłaskać
-to Pirat jest Golden retriwerem
-jest piękny-zachwycałam się szczeniakiem
-chciałabyś go zaadoptować?- zapytała Bella
-nie chyba nie mogę ale bym chciała jest taki piękny i słodki-powiedziałam- mogłabym się zapytać czy mogę go wziąć mojej opiekunki?
-jasne
-to ja teraz pobiegnę zapytać się-powiedziałam do Belli- zaraz wracam słodziaku-powiedziałam do szczeniaka a on mnie polizał
Szybko pobiegłam do domu Tasmiry:
-Tasmiro!-krzyknęłam kiedy wpadłam do domu
-o matko...! co się stało?-zapytała zdziwiona
-yyy... nic mam pytanie
-tak??
-bo wiesz w schronisku Belli jest taki jeden szczeniak mogłabym go zaadoptować?-zapytałam
-no nie wiem... jakiej jest rasy?
-Golden Retriever jest słodki i piękny
-no nie wiem... ta rasa jest dosyć spora
-proszę...!
-no dobrze ale pod warunkiem
-zrobię wszystko
-będziesz go codziennie wyprowadzać, sprzątać po nim, karmić i wogule sama będziesz o niego dbać ja mogę ci tylko pomóc
-dobrze! dziękuje- powiedziałam i pobiegłam szczęśliwa do schroniska. Kiedy dobiegłam na miejsce trochę się zmęczyłam. Weszłam do budynku i podeszłam do Belli:
-mogę! mogę go zaadoptować
-do dobrze- powiedziała- musisz wypełnić jeszcze dokumenty i potrzebuje też podpisu opiekuna
-uuu... dobrze a mogłabym wziąć te dokumenty do domu?
-tak możesz ale musisz zaraz wrócić
-dobrze
Wzięłam dokumenty i pobiegłam znów do domu. Tam Tasmira podpisała je i znów wróciłam do schroniska. Na miejscu dałam wypełnione papiery Belli i szczęśliwa wróciłam z Piratem do domu.

Od Liam`a

Widziałem, że po moim pytaniu Selene zaczęła płakać. Próbowała nie płakać, ale się nie dało.
- A może Mily sie zgodzi .? Uczyła sie kiedyś i jest wróżką. Może mogłaby cie odmienić . ? Co ty na to .?

Od Belli

Pożegnałam się z Beą i wróciłam do domu. Zaopiekowałam się koniem i zaczęłam robić buciki dla małych psów. Miałam dużą motywację, więc w 5 godzin udało mi się zrobić 3 pary bucików! Weszłam do stajni i na jazdę do ludzkiego miasta wybrałam białą klaczkę. Osiodłałam ją i pogalopowałyśmy. Zrobiliśmy tylko jedną przerwę, bo klacz była głodna. Wypiła wodę z oczka wodnego, obok którego przejeżdżałyśmy i zjadła kilka jabłek. Pojechałyśmy dalej. Dojechałam do sklepu zoologicznego [po co w takim sklepie trzymać malutkie zwierzątka?!] Sprzedawczyni wyceniła 1 sztukę na 900zł. Więc dostałam 2 tysiące 700zł! Pogalopowałam znów do SMI, do Beatrice. Była u Zack'a, który ćwiczył przemianę w człowieka.
- Bea, zarobiłam 2 tysiące 700. Łap! - rzuciłam jej pieniądze, które wcześniej owinęłam w papier.
- Dziękuję! - zawołała, bo ciągle siedziałam na koniu. Wróciłam do schroniska i zajęłam się wszystkimi końmi oraz kotami.

Od Walentyny

- To wspaniale! Mam dla cb niespodziankę...- powiedział Mixer obracając mnie na rękach.
Zaprowadził mnie na plaże:
- To nasz nowy dom!-powiedział i pokazał mi piękny dom- Nazwałem go "Koral"
Długo wpatrywałam się w budynek. był piękny!
- I jak ci się podoba?-zapytał
-jest piękny!- powiedziałam- nazwa też jest świetna bardzo do niego pasuje- powiedziałam i pocałowałam mojego ukochanego.

Od Aragon`a

Byłem trochę zawiedziony, gdy Mason wybrał Devon'a i Blankę, chociaż wiedziałem, że nie mogą mieć dzieci. Podeszła do mnie Vena.
- Smoczku... - powiedziała.
- Co?... - mruknąłem.
- U nas w domu jest tak pusto! Dzieci wyjechały, Estagon już też coraz częściej ucieka... W końcu szuka partnerki...
- Tak... wiem. A po co to mówisz? - zapytałem.
- Pomyślałam sb, że może... Zabrałbyś mnie na takie "wakacje" do Twoich rodzinnych stron...?- zapytała.
- Wiesz co...? Jest jeden plus i jeden minus. Plus jest taki, że moglibyśmy zabrać tam Estagona i możliwe, że znalazłby partnerkę, w końcu tam większość stworzeń, to smoki... Jednak minus jest właśnie taki, że jest tam bardzo dużo smoków! 40% z nich pewnie chciałoby ciebie zabić! Nie wszystkie tolerują zapach... kuszącego mięsa. Nie chciałbym ciebie narażać na niebezpieczeństwo...

Od Niny


Daniel spał. Pocałowałam go w policzek i wtedy uśmiechną się i podniósł powieki:
- Mam dla ciebie nowinę-zamruczałam mu do ucha
- Tak?... Jaką?...-zapytał ciekawy
- Zostaniesz tatusiem...
-CO?!-zerwał się a ja się trochę wystraszyłam:
- To wspaniale!-krzykną i się uśmiechnęłam- Mam dla cb niespodziankę.
Pokazał mi nasz nowy dom o nazwie "Liść Dębu":
- I jak ci się podoba?
-jest piękny-powiedziałam i pocałowałam go namiętnie w usta- dziękuje
Staliśmy tak przytuleni do siebie kiedy nagle dziecko mnie kopnęło:
-auć!-powiedziałam
-co się stało?- zapytał Daniel
-dziecko mnie kopnęło-powiedziałam gładząc się po brzuchu-chcesz poczuć?- zapytałam
-jasne
Wzięłam jego dłoń i przyłożyłam do brzucha. Po chwili znów kopnęło:
-ale fajne- powiedział szczęśliwy Daniel
-tak tylko szkoda że aż tak boli
-jest silne- powiedział
-no oczywiście że tak ma to po tatusiu- powiedziałam i się uśmiechnęłam.
Potem poszłam się położyć w nowym domu bo dziecko lub dzieci dawały mi popalić.

Od Beatrice


-Och, Bello,byłoby cudownie!-wykrzyknęłam.
-Dobra,dla mnie ludzkie pieniądze nie mają znaczenia.-odparła.
-Wybacz Beatrice, ale o co tu chodzi?-zapytał nagle Jeremy.-Jakie ludzkie pieniądze?
-Muszę już iść.Pa Jeremy!-pożegnałam się zmieszana.Odeszłam razem z Bellą.
-Co to za koń?-zapytała,gdy byłyśmy już daleko.
-To gniady ogierek,nazywa się Echo.-powiedziałam.
-A ten chłopak,Jeremy chyba?-zaciekawiła się.
-To mój...jakby to powiedzieć...ludzki kumpel.-wybrnęłam.
-A nie chłopak?-spytała surowo.
-Nie,ja jestem zaręczona z Zack'iem!Nawet on chce pomóc tamtemu koniowi.-zmieniłam temat.
-Aaa...to pa!-pożegnała się,bo doszłyśmy do SMI.

Od Dallas`a

Wybudowałem stajnię :
http://www.google.pl/imgres?q=stajnia+dla+koni&start=114&num=10&hl=pl&biw=1366&bih=643&tbm=isch&tbnid=aE1jLe7CAVzl_M:&imgrefurl=http://www.konie.t8.pl/index.php%3Fmod%3Dann%26act%3Dlist%26cid%3D3&docid=eYRMS1qk32-xBM&imgurl=http://www.konie.t8.pl/images/announce/919.JPG&w=1024&h=768&ei=8VSdT5a6LLOO4gS06OipDg&zoom=1&iact=hc&vpx=592&vpy=277&dur=2125&hovh=194&hovw=259&tx=129&ty=86&sig=105824780397788253941&page=6&tbnh=141&tbnw=188&ndsp=24&ved=1t:429,r:20,s:114,i:101
oraz salę ćwiczebną :
http://www.google.pl/imgres?q=stajnia+dla+koni&start=18&num=10&hl=pl&biw=1366&bih=643&tbm=isch&tbnid=LkApP2-tFxl-yM:&imgrefurl=http://www.ekwador-robson.pl/pensjdlakoni.htm&docid=eggLaAQWumjOHM&imgurl=http://www.ekwador-robson.pl/pensj_pliki/1.JPG&w=640&h=480&ei=q1SdT7imMsPh4QT13OypDg&zoom=1&iact=hc&vpx=348&vpy=265&dur=1163&hovh=194&hovw=259&tx=104&ty=92&sig=105824780397788253941&page=2&tbnh=143&tbnw=190&ndsp=24&ved=1t:429,r:1,s:18,i:7
Poszedłem do Roxan.
- Wybieram Smoke'a. Tego wałacha. Na początek on nam wystarczy.
- Dobrze, już go przyprowadzam.
Poszliśmy do stajni, gdzie koń właśnie pił. Roxan uwiązała go i podała mi.
- Mam nadzieję, że będzie dobrym przyjacielem.
- Dziękuję. Myślę, że będzie się u nas dobrze czół.
Wsiadłem na konia i pokłusowałem do stajni. Rozwiązałem Smoke'a i wpuściłem go do boksu. Poszedłem po Dianę. Pokazałem jej moje dzieło i naszego wierzchowca.
- Ma na imię Smoke. No i jak, podoba się? - zapytałem Dianę.

Od Selene

Po zachodzie słońca kiedy reszcie zmieniłam się w prawdziwą siebie poszłam się na szykować. Nie wiedziałam w co się ubrać! Po długim grzebaniu w wszystkich szafkach i szafach w garderobie postanowiłam ubrać się w to*
Zrobiłam sobie też lekki makijaż. Kiedy szłam właśnie do salonu ktoś zapukał w dzwi. Kiedy szłam otworzyć zobaczyłam która jest godzina była 20. Podeszłam i otworzyłam. Był to Liam:
- Cześć Liam. Wejdź do środka- przywitałam się
- Hej. Pięknie wyglądasz. To kwiaty dla cb- podał mi bukiecik róż
- Ojej. Dziękuje. Są takie piękne
- No to co? Idziemy?
- Jasne
Pojechaliśmy do restauracji samochodem. Kiedy byliśmy na miejscu Liam poszedł do lady i poprosił o stolik dla dwojga:
- Nie byłem tu nigdy. A ty?- zapytał
- Ja też nie, ale jest tu bardzo miło
Po kolacji gadaliśmy popijając drinki:
- Seleno, teraz mam zaszczyt zaprosić cię na spacer. Zgodzisz się?- powiedział wygłupiając się
- Jasne, że tak- powiedziałam śmiejąc się
Szliśmy brzegiem morza oglądając końcówkę zachodu słońca(właśnie dziwiłam się że jeszcze nie zaszło ale to nawet dobrze bo było pięknie). Potem usiedliśmy na piasku i gadaliśmy:
- Mam takie pytanie. Czy nie chciałabyś być tylko normalną dziewczyną? Bez zmieniania się w tego gołębia?- zapytał się a ja się trochę zmieszałam.
Nie wiedziałam co odpowiedzieć. Nigdy o tym nie myślałam. Nigdy nie zastanawiałam się jakby to było bez tej zmiany. Co prawda czasami(na dobra przyznam się że prawie zawsze) mnie to drażniło bo wolałam być sobą. Jednak się trochę bałam zmiany. W końcu odpowiedziałam:
-przyznam się że nigdy o tym nie myślałam- powiedziałam- nawet nad tym się nie zastanawiałam i trochę się boje zmiany- przyznałam się- ale chciałabym być sobą dlatego lubię noc bo mam taka możliwość ale niestety odebrano mi ja wraz z normalnym życiem- powiedziałam i dodałam- ale jak tylko bym miała taką możliwość to bym się zgodziła ale niestety nie znam nikogo kto by mi mógł w tym pomóc i nawet nie wiem jak to zrobić- posmutniałam a w oczach pojawiły się łzy więc zaczęłam szybko mrugać by tylko nie rozmazać makijażu.

Od Belli

Rano zadzwonił tamten facet od konia :
- Halo?
- Proszę pani, to ja, Grzegorz Hubań. Podjąłem decyzję.
- I co z koniem?
- Oddam go do pani schroniska. Mogę go nawet przywieźć, tylko proszę powiedzieć mi pani adres, bo nie został wydrukowany na wizytówce.
- Nie, nie. Nie chcę sprawiać kłopotu. Przyjdę po niego.
- Dobrze. Do zobaczenia.
- Do widzenia.
Poleciałam do granicy SMI i dopiero tam schowałam swoje piękne, czarne jak smoła skrzydła i dalej mogłam wyłącznie biec. W około 25 minut dobiegłam pod dom mężczyzny. Właśnie zakładał koniu wędzidło.
- Dzień dobry pani. Koń gotowy, a w tych trzech torbach są wszystkie potrzebne rzeczy.
Dzień dobry, dzień dobry. Dziękuję za spakowanie rzeczy.
Podeszłam do faceta i wzięłam trzy torby oraz konia.
- Nie przewiezie go pani transporterem? - zdziwił się - Nie przejdzie nawet kilometra!
- W ten właśnie sposób, nawet sam pan się przyznał, że źle traktował konia.
- To koń jest agresywny, ja się nim opiekowałem.
- Widać, jaki agresor - zaśmiałam się i oddaliłam z biednym koniem u boku. Kiedy przechodziłam ulicą zobaczyłam, jak jakaś dziewczyna gra z chłopakiem. Podeszłam do nich i rzuciłam dwusetkę- wyśmienicie grali! Dziewczyna z zdziwieniem na mnie spojrzała. Chyba się zdziwiła, że dałam im dużo. Dla mnie, osobiście, ludzkie pieniądze nie miały żadnej wartości, ale dla ludzi tak. Nagle w jej oczach zobaczyłam... Beatrice! Beatrice ze SMI!!! Ona chyba też poznała, że jestem Bellą z naszego Stowarzyszenia.
- Beatrice? - zapytałam.
- Bella? - zdziwiła się.
- Co tutaj robisz?
- Zbieram pieniądze na ratowanie konia z rzeźni. Uratowałaś go!
- Tak, dałam mężczyźnie taki jeden eliksir, żeby jego umysł się otworzył i spojrzał na to z mojej perspektywy. A tak poza tym, to ile musisz za konia zapłacić?
- 6 tysięcy.
- A ile masz?
- Uzbierałam jakieś 2 i pół tysiąca, a zostało mi tylko 2 tygodnie czasu...
- Dasz radę, mogę ci nawet pomóc. Od czasu do czasu szyję kubraczki dla psów i kotów, rzadziej derki dla koni. Ludzie dają za sztukę od 400zł do nawet tysiąca! Wierzysz? Haha! Czy przyjmujesz moją pomoc?

Czekam na odpowiedź Beatrice.

Od Zack`a

Ćwiczyłem przemianę w człowieka, ale trudno mi to wychodziło.
- Nie męcz się tak - powiedziała Beatrice ciepło.
- Muszę. Pomogę ci - odparłem zadowolony.
- Idę grać. Mało dziś uzbierałam, a zostały mi tylko 2 tygodnie - oznajmiła i cmoknęłam mnie w policzek. Wyszła z mojego domu, a ja dalej ćwiczyłem transformację.

Od Lavendy

Razem z Kay'em wybudowaliśmy spa.

Spa Relaksująca Słodkość
OFERUJEMY WSZYSTKO!
Masaże, kąpiele błotne, kąpiele w jacuzzi, basen, bar, makijaż, można również wykupić pokój dla ilu chce się osób i wybrać jego styl np. romantyczny, emo itp.! Mamy też pedicure i inne atrakcje naszego spa!
ZAPRASZAMY!

Od Mixer`a

Walentyna miała po weselu mdłości, więc poszła do Tasmiry. Ja w tym czasie zająłem się sprzątaniem. Po godzinie, Walentyn a wróciła.
- Skarbie!- zawołała- Będziemy mieli dziecko albo dzieci!
Podbiegłem do niej,wziąłem na ręce i obróciłem.
- To wspaniale! Mam dla cb niespodziankę... - powiedziałem i zaprowadziłem ją na plażę.
- To nasz nowy dom!- powiedziałem pokazując budowlę.- Nazwałem go "Koral"
Tak wygląda Koral
- I jak ci się podoba?- zapytałem

Od Veny

Byłam odrobinę zawiedziona, że Mason wybrał Blankę i Devon`a. Jednak z drugiej strony bardzo się cieszyłam, że Blanka będzie mieć wymarzone dziecko,którego przecież sama nie mogła urodzić.
- Smoczku...- powiedziałam do Aragon`a
- Co?...- mruknął
- U nas w domu jest tak pusto! Dzieci wyjechały, Estagon już też coraz częściej ucieka... W końcu szuka partnerki...
- Tak... wiem. A po co to mówisz?- zapytał
- Pomyślałam sb, że może... Zabrałbyś mnie na takie "wakacje" do Twoich rodzinnych stron...?- zapytałam z nadzieją

Od Luny

Na weselu było cudownie! Nina wyglądała prześlicznie! Poszliśmy do nich, aby zobaczyć ich nowy dom.
- I co tam u was?- zapytałam
- W porządku! Nawet bardzo, bo Nina jest w ciąży!- zawołał Daniel.
- Och, to cudownie! Gratuluję wam!- zawołałam
- Gratulacje- mruknął Xen, który coś ostatnio jest w kiepskim humorze.
Resztę dnia spędziliśmy świętując!

Od Daniela

Spałem po naszej nocy poślubnej z Niną. Poczułem delikatne łaskotanie po policzku. Uśmiechnąłem się i uniosłem powieki. Nina pocałowała mnie w policzek.
- Mam dla ciebie nowinę- zamruczała mi do ucha.
- Tak?... Jaką?...- zapytałem, nie kryjąc ciekawości.
- Zostaniesz tatusiem...
-CO?!- zerwałem się.
Nina przez chwilę patrzyła tak jakby się bała mojej reakcji.
- To wspaniale!- krzyknąłem. Moja żona się uśmiechnęła.- Mam dla cb niespodziankę.
 Pokazałem jej nasz dom, który nazwałem "Liść Dębu"
Tak wygląda Liść Dębu
- I jak ci się podoba?

Od Mike`a

Przybiegła Lenobia.
- Mike...- wydyszała- Alexis zaatakowały wilki...
Bez słowa pobiegłem za nią.
Tam trwała akcja ratowania mojej córki, która trwała już od ponad 6 godzin.
Około 20, podeszła do mnie mama.
- Mike, Lenobio... Wasza córka zmarła. Przykro mi.- powiedziała.
To było straszne. Lenobia zaczęła łkać, a mnie zrobiło się słabo...

Od Łucji






W nocy miałam dziwny sen:

Szłam przez jakąś polane a niedaleko była jakaś wioska . Nagle usłyszałam że ktoś wola mnie po imieniu "Łucjo chodź już!". Po głosie poznałam że to kobieta. Zaczęłam iść w kierunku wioski. Kiedy przeszłam obok domu zobaczyłam na podwórku bawiące się dzieci. Szłam dalej ale w końcu stanęłam bo ktoś mnie znów zawołam "Łucjo chodź szybko do mnie". Była to znów ta sama kobieta ale tym razem też ją zobaczyłam. Była ładna. Wyglądała ma max 26lat. była jasną blondynką o jasnej karnacji i niebieskich oczach. Podeszłam do niej. Kazała mi usiąść na kolanach i nie wiem czemu ale to zrobiłam! Założyła mi włosy za ucho i powiedziała "wszystko będzie dobrze zobaczysz nie będzie tak źle jak wygląda obiecuje ci!". Kiedy to powiedziała nie wiem czemu ale się rozpłakałam a ona mnie przytuliła. Potem usłyszałam za sobą potężny głos męski "nadszedł czas musimy iść". Odwróciłam się i zobaczyłam potężnego mężczyznę. Miał czarne włosy i brązowe oczy. Mężczyzna złapał mnie za rękę i pociągną w swoja stronę. Kiedy to zrobił tamta kobieta zaczęła płakać i powiedziała coś bardzo dziwnego "córeczko będzie dobrze obiecuje- powiedziała z łzami w oczach- nigdy cię nie zapomnimy...".

I właśnie w tym momencie obudziłam się. Nade mną stała Tasmira:
-Łucjo obudź się to tylko sen!!
-co? gdzie ja jestem?- zapytałam zdziwiona
-płakałaś przez sen i spadłaś z łóżka- powiedziała z troską w oczach- strasznie płakałaś co ci się śniło
-nic miałam bardzo dziwny sen
-a możesz mi do opowiedzieć?
-tak- powiedziałam i opowiedziałam.
-dziwne
-co to mogło znaczyć?- zapytałam
-nie wiem ale morze to nie zwykły sen tylko morze przyśniło ci się coś co się stało zanim tu trafiłaś
-nie raczej nie nie mam wizji ani nic w tym rodzaju
-muszę to przemyśleć- powiedziała- niektóre zaniki pamięci mogą powracać w nietypowy sposób-powiedziała chyba do siebie bo ja nic z tego nie zrozumiałam- o i bym zapomniała postanowiłam zrobić ci dzisiaj imprezę urodzinową- powiedziała i wyszła.
Siedziałam tak jeszcze jakiś czas zastanawiając się czy na prawdę mam ochotę na jakąś imprezę. Kiedy w końcu postanowiłam wstać i się ubrać włożyłam to*
Potem poszłam zjeść płatki i wyszłam na spacer.

Od Isabel

Postanowiłam, że odejdę razem z Caspian' em i Mayą. Marco nie chciał z nami odchodzić. Powiedział, że ma jeszcze pełno spraw do załatwienia. Zostawiliśmy mu nasz dom "Kwiat Lotosu" pod opieką.

Od Liam`a

Byłem bardzo zafascynowany moją "randką" z Selene. Ubrałem się jednocześnie na luzie i elegancko. Wziąłem ze sobą bukiet kwiatów. Przyszedłem po Selene o 20. Zapukałem do drzwi.
- Cześć Liam. Wejdź do środka - przywitała się Selene.
- Hej. Pięknie wyglądasz. To kwiaty dla cb - podałem jej mały bukiecik róż.
- Ojej. Dziękuje. Są takie piękne - powiedziała.
- No to co? Idziemy? - zapytałem.
- Jasne - powiedziała z wielkim smajlem Selene.
Pojechaliśmy pod restaurację Havany, autem mojego taty (niestety nie dał się przekonać na własne). Podszedłem do lady i poprosiłem o stolik dla dwojga.
- Nie byłem tu nigdy. A ty? - zapytałem.
- Ja też nie, ale jest tu bardzo miło - oznajmiła Selene.
Po kolacji gadaliśmy jeszcze chyba z godzinę popijając drinki.
- Seleno, teraz mam zaszczyt zaprosić cię na spacer. Zgodzisz się? - zapytałem, wygupiając się przy tym.
- Jasne, że tak - powiedziała Selene, śmiejąc się cały czas ze sposobu mojego mówienia.
Szliśmy brzegiem morza, oglądając końcówkę zachodu słońca (dziwne, że jeszcze nie zaszło). Usiedliśmy na piasku i gadaliśmy.
- Mam takie pytanie. Czy nie chciałabyś być tylko normalną dziewczyną? Bez zmieniania się w tego gołębia? - zapytałem. Selene sie trochę zmieszała. Może nie chciała rozmawiać na ten temat, ale ja musiałem wiedzieć. Czekam na odp.

Od Tymoteusza

Właśnie skończyliśmy jeść śniadanie.Tosia była bardzo senna więc postanowiliśmy iść na spacer po plaży.Przygotowałem wózek a Karina ubrała Tosię w to
Wyszliśmy z domu.
-Kiedy weźmiemy ślub ?
-Nie wiem może w Środę ?
-Czemu nie.Może chodźmy do rodziców ?
-Ok.
-Trzeba jeszcze tylko wybrać miejsce ślubu i Świadków.
-Tylko kogo ja wezmę na świadka ? Zapytał zakłopotany.
-A może zaprosisz któregoś ze swoich przyjaciół ?
-Tak ! to dobry pomysł ,dziś napiszę list.
Rozmawialiśmy jeszcze chwilę zanim doszliśmy.Zapukałem
-Proszę.Weszliśmy do środka.
-Hej,mamo.
-O, Hej wchodźcie właśnie kończę robić ciasto.
Weszliśmy do salonu.
-Mamo bierzemy ślub.
-Tak ? Na prawdę ?
-Tak.
-To świetnie.Masz już sukienkę ?
-Nie.
-To świetnie bo ja mam całkiem duże zasoby sukienek ślubnych.
-Na prawdę ? Gdzie.
-Idź na piętro wejdź do sypialni i do garderoby tam na pewno coś sobie znajdziesz.
-Ok. Tymek przypilnujesz Tosi ?
-A czemu miał bym nie przypilnować.
Karina poszła na górę wybierać sukienkę.Ciekawe jaką wybierze.

Od Beatrice

Trochę się bałam,że Zack zezłości się na wieść o Jeremy'im.Ale zareagował dosyć miło.Potem widziałam jak ćwiczył zmienianie się w człowieka.
-Nie męcz się tak.-powiedziałam ciepło.
-Muszę.Pomogę ci.-odparł zadowolony.
-Idę grać.Mało dziś uzbierałam, a zostały mi tylko 2 tygodnie.-oznajmiłam i cmoknęłam go w policzek.Potem wyszłam.

Od Pauliny

Po spotkaniu z Mason'em poszłam do domu, bo mama wysłała mi sms : "Wracaj do domu, musimy coś omówić". Kiedy dotarłam do domu mama już była w kuchni.
- Masz, to dla ciebie - powiedziała i podsunęła mi jakiś koktajl
http://www.google.pl/imgres?q=koktajl+owocowy&start=133&hl=pl&biw=1366&bih=643&tbm=isch&tbnid=eZXHg2_XfhCu0M:&imgrefurl=http://moznajetylkoprzezyc.blogspot.com/2011/08/niedzielne-przysmaki.html&docid=LAFNAGz_UupeFM&imgurl=https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiHxnVIU28_KlcpnfvKRJwtTRSdL2CGkE0c6i1KMQKUIw3KzR8gbJMGafJawDxpT-fBkEGPA6y_z99B9AUpajKbV83FYUWtN1c1TX4sXG-bDMmYNNDe3_QU3InD24LNOxf96reweG17tLZC/s1600/niedziela%252Bkoktajl%252Bowocowy.JPG&w=800&h=450&ei=YhSdT9ZupMTiBOLG0KkO&zoom=1&iact=hc&vpx=166&vpy=215&dur=1173&hovh=168&hovw=300&tx=146&ty=86&sig=105824780397788253941&page=6&tbnh=143&tbnw=192&ndsp=28&ved=1t:429,r:14,s:133,i:153
- Dziękuję. O czym chciałaś rozmawiać?
- O twoich czternastych urodzinach!
- Aaaa... No tak. Mam już wszystko przyszykowane ; Impreza będzie u nas, na dworze. Wyczarujesz jeszcze altanę, na wolne tańce. Urodziny odbędą się 30 kwietnia o godzinie 16:00, a zakończy się 30 minut po północy. Będziemy oglądać zachód słońca i pełnię. Puścimy też fajerwerki o godzinie 20:00. Mam również zaproszenia dla wszystkich.
- To ja jestem tutaj nikomu nie potrzebna! Córcia, robisz się dorosła i widać, że odpowiedzialna. Dawaj zaproszenia, wysyłamy je.
- Zaproszeni są wszyscy - podkreśliłam.

Zapraszam [imię poszczególnego gościa]
Na moje czternaste urodziny, które odbędą się 30 kwietnia u mnie w ogrodzie. Impreza zaczyna się o godzinie 16:00 i kończy o 00:30 w nocy. Strój dowolny, ale trzeba przynieść również strój kąpielowy. Na urodzinach przewidywane atrakcje :
16:00-00:30 - tańce
17:00-17:20 - pokaz wodnych sztuczek delfinów
17:30-18:00 - podniebny lot na smoku
20:00-20:30 - fajerwerki

Będziemy również wspólnie oglądali zachód słońca oraz blask księżyca w pełnię. Będzie również Szwecki stół.Dodatkowo od godz. 18:00 do godz. 19:00 będą się odbywać zawody w : biegach, łucznictwie itp. Na urodziny mogą przyjść także magiczne zwierzęta, np. konie - dla nich także będą organizowane zawody. Można przynieść również swoich pupili. Gwarantuję, że będą bezpieczne ; na rodzinach będą gotowe dla nich przysmaki oraz specjalny budynek dla zwierząt.
Paulina

Wysłaliśmy zaproszenia do wszystkich - nawet magicznych zwierząt. Mam nadzieję, że chociaż część SMI przyjdzie. Wysłałam zaproszenie szczególnie do Mason'a, mając nadzieję, że przyjdzie.
- Już wyczaruję altanę i budynek dla zwierząt. Konie, psy i koty? - spytała mama.
- Mogą być tutaj także gryzonie i ptaki - uśmiechnęłam się.
Wyszliśmy do ogrodu, a on jest na prawdę ogromny.
To altana

Budynek dla zwierząt :
W BUDYNKU MOGĄ RÓWNIEŻ PRZEBYWAĆ MAGICZNE ZWIERZĘTA
Pomieszczenie dla koni :
wybieg
stajnia
KAŻDY KOŃ MA PRZYDZIELONY BOKS Z TABLICZKĄ JEGO IMIENIA.
tor do skoków
tor do wyścigów

Pomieszczenie dla psów :
wybieg
MOŻNA NA NIM RÓWNIEŻ TRENOWAĆ PSY
pokój

W RZECZYWISTOŚCI JEST WIĘKSZY

Pomieszczenie dla kotów :
woliera
pokój 
Pomieszczenie dla ptaków :
woliera
W RZECZYWISTOŚCI JEST WIĘKSZA NIŻ NA ZDJĘCIU
pokój
JEST MOŻLIWOŚĆ DOROBIENIA DRUGIEGO [MNIEJSZEGO] POMIESZCZENIA DLA PTAKÓW MNIEJSZYCH LUB DRAPIEŻNYCH ITP.

Pomieszczenie dla gryzoni
1 KLATKA JEST NA JEDNEGO GRYZONIA
JEŻELI WŁAŚCICIELE ZGADZAJĄ SIĘ, ABY ICH PODOPIECZNI BYLI RAZEM W 1 KLATCE, MUSZĄ SIĘ DO MNIE ZGŁOSIĆ I POINFORMOWAĆ
DLA WIĘKSZYCH GRYZONI RÓWNIEŻ SĄ DOSTĘPNE KLATKI Z WYBIEGIEM

Od Zack`a

Byłem w domu i [nie wiem czemu, jakoś mnie naszło] przeglądałem stronę internetową schroniska Belli. Było mi samotnie, więc pomyślałem, że wziąłbym jakiegoś podopiecznego. Nagle usłyszałem wołanie zza drzwi :
- Zack! Wpuść mnie! - zawołała. Otworzyłem zdziwiony.
- Co? - zapytałem mrukliwie.
- Tak - odparła spokojnie.
- Co tak? - zdziwiłem się.
- Tak, wyjdę za ciebie - powiedziała.
- Na prawdę?
- Tak!
Wyciągnąłem więc pierścionek. Beatrice przyjęła go i włożyła na palec, ja też tak zrobiłem.
- Bardzo się cieszę, że się zgodziłaś - nieśmiało ją przytuliłem.
- Ja też się cieszę z mojego wyboru - przytuliła mnie mocnej, rozwiewając moje obawy.
- Wiesz co...? Myślałem nad zaadoptowaniem zwierzaka ze schroniska Belli. Ty masz już Piecha, więc może mały kot by pasował?
- Dobry pomysł. Ja jeszcze zbieram pieniądze na uratowanie biednego konia z rzeźni.
- Masz prace w śród ludzi?
- No, nie całkiem pracę, zarabiam na ulicy grając z Jeremy'im...
Przez chwilę byłem oburzony, ale powstrzymałem się od wybuchu.
- Ile potrzeba na konia? - spytałem.
- 6 tysięcy...
- A ile już masz?
- Niecałe dwa tysiące...
- Beatrice, dla ciebie i dla uratowania życia konia, potrenuję zamianę w człowieka i również będę zarabiał.
- A pozwalasz mi pracować z Jaremy'im?
Przez chwilkę się wahałem, ale powiedziałem, że tak, zgadzam się.
- Dzięki, Zack - uśmiechnęła się

Od Mason`a

Kiedy Paulin zjadła śniadanie, postanowiliśmy posiedzieć na drzewach w lesie. Wtedy było fajnie, bo mogliśmy gadać o czym tylko chcieliśmy. Około 12 zawołała mnie Amina.
- Słuchaj, Paula, ja muszę lecieć- powiedziałem.
- Okey... Jak myślisz- przyszli już?- zapytała, mając na myśli Blankę i Devon`a.
- Chyba tak.
- To powodzenia.
- Dzięki. Cześć- powiedziałem i zeskoczyłem.
- Pa!- rzuciła Paulina.
Pobiegłem do sierocińca. Tam już czekał Devon.
- Witaj Mason`ie. Bardzo się cieszymy, że nas wybrałeś.
- Cześć. Dzięki, ja też- powiedziałem nieśmiało.
Kiedy już się spakowałem, pożegnałem się z Kylie i Aminą.
Potem Blanka i Devon (na których mówię od dziś "ciocia" i "wujek"), pokazali mi mój nowy pokój i ubrania. Były super!

Od Beatrice

Poszłam grać na ulicę.Spotkałam Jeremy'ego.
-Hej!Napisałem piosenkę.-powiedział i podał mi kartkę z chwytami.Spróbowałam zagrać.
-Nieźle.-mruknął.Potem zaczął śpiwać.Zeszli się ludzie i zaczęli rzucać pieniądze.Piosenka była o miłości i kojarzyła mi się z Zack'iem nie wiem czemu.Nagle przy refrenie wstałam,porwałam gitarę i pobiegłam do SMI. Zatrzymałam się przy domu Zack'a.
-Zack!Wpuść mnie!-zawołałam.Otworzył zdziwiony.
-Co?-zapytał mrukliwie.
-Tak.-odparłam spokojnie.
-Co tak?-zdziwił się.
-Tak, wyjdę za ciebie.-powiedziałam.

Od Cris`a

Odchodzę razem z żoną i dzećmi.Narazie!

Od Pauliny

Kiedy jadłam śniadanie, usłyszałam pukanie do drzwi. Kto mnie nachodzi rano? Podeszłam do drzwi i je otworzyłam. Stał w nich Mason.
- Hejka! - przywitał się.
- Jaki masz pogodny humorek - zauważyłam - Ale dla czego, człowieku, nachodzisz mnie rano?
- Sorka, ale to jest ważne.
- Co?...
- Podjąłem już decyzję - powiedział.
- I co? - zapytałam.
- Uznałem, że Karina i Tymoteusz mają już dziecko, więc ja im do szczęścia nie jestem potrzebny. Vena i Aragon dadzą sobie beze mnie radę... Wybrałem Blankę i Devon`a.
- Dlaczego?
- Kylie mi mówiła, że Blanka jest bezpłodna... - powiedział.
- Ou... Już im o tym powiedziałeś?
- Nie. Napiszę do nich. Masz papier pióro?
- Tak mam, chodź do mojego pokoju - powiedziałam i kiedy weszliśmy z szuflady wyciągnęłam jedną czystą kartkę i pióro z atramentem.
- Dzięki - Mason zaczął pisać. Nie chciałam być wścibska, więc nie czytałam mu przez ramię - Już.
Wysłał list i spytał :
- Co robimy?
- Ja najpierw muszę dokończyć śniadanie, bo bez niego nic nie zrobię - w tej chwili, jakby mój brzuch to potwierdzał, w pokoju usłyszeliśmy głuche : Grrrrru. Zaśmiałam się.
- Poczekasz w salonie? - spytałam.
- Jasne - odpowiedział i zaprowadziłam go do salonu, a ja dokańczałam śniadanie [płatki śniadaniowe]. Mason włączył telewizor. Włączył się kanał 13, a tam zawsze jest coś o gotowaniu. Nie wiem dla czego, ale jakoś nas wciągnęło oglądanie tego.

Od Blanki

Poszłam sprawdzić skrzynkę pocztową.Znalazłam w niej list "Blanka i Devo'n" Weszłam do domu.
-Kochanie dostaliśmy list.
-To go otwórz.
Otworzyłam list i przeczytałam
"Drodzy Blanko i Devon`ie,
postanowiłem, że zamieszkam u was- jeśli nadal mnie chcecie, zgłoście się do Aminy.
Mason."
-Devo'n !! Devo'n Maso'n wybrał nas !!!
-Tak ?
-Tak ! Czy możesz pójść po niego ?
-Tylko przygotujmy mu pokój.
-Spokojnie,idź po niego niech spakuje się w spokoju ja w tym czasie przygotuję mu pokój.
-Dobrze.Może potem zamówimy też trochę ubrań ?
-Jasne.To ja lecę przygotowywać mu pokój.
Po 1 h pokój Był gotowy.Miałam nadzieję że spodoba się dla Mason'a.Postanowiłam zamówić też trochę ubrań
1)
2)
3)
Chwilę potem przyszli.
-Witaj Masoni'e jestem Blanka z Devone'm pewnie już się poznaliście
-Tak.
-Za mną pokażę ci gdzie będziesz miał pokój.
Ten dzień spędziliśmy bardzo miło.

sobota, 28 kwietnia 2012

Od Mason`a

Następnego dnia po urodzinach, poszedłem do Pauliny.
- Podjąłem już decyzję.- powiedziałem.
- I co?- zapytała Paulina.
- Uznałem, że Karina i Tymoteusz mają już dziecko, więc ja im do szczęścia nie jestem potrzebny. Vena i Aragon dadzą sobie beze mnie radę... Wybrałem Blankę i Devon`a.
- Dlaczego?
- Kylie mi mówiła, że Blanka jest bezpłodna...- powiedziałem.
- Ou... Już im o tym powiedziałeś?
- Nie. Napiszę do nich.
Napisałem:
"Drodzy Blanko i Devon`ie,
postanowiłem, że zamieszkam u was- jeśli nadal mnie chcecie, zgłoście się do Aminy.
Mason."

Od Artura

Erik kazał mi się wyprowadzić. Nie wiedziałem, że jest do tego zdolny by mnie wyrzucić ale jednak się myliłem. Spakowałem wszystkie swoje rzeczy i rzeczy pupili i wyszedłem. Nie miałem zbyt dużo rzeczy więc nie zajęło mi to dużo czasu. Kiedy to zrobiłem naszykowałem się na spotkanie z Costą Bravą. Postanowiłem po nią pójść. Zapukałem i otworzyła mi jej mama:
-dobry wieczór jest Costa Brava?
-dobry wieczór kim jesteś?
-jestem Artur i przyszedłem po Costę Bravę
-aha moja córka jest w swoim pokoju chodź zaprowadzę cię tam
Zaprowadziła mnie i zapukałem:
-wejść- usłyszałem i wszedłem
-hej
-o cześć już wychodzę- powiedziała i wyszła z łazienki
Kiedy wyszła zabrakło mi słów. Wyglądała pięknie!
-coś nie tak?-zapytała
-n...nie w...ręcz przeciwnie- powiedziałem i wziąłem się w garść- porostu wyglądasz... cudownie!-powiałem- nawet więcej niż cudownie!
-dziękuje- powiedziała lekko się rumieniąc
-to chodźmy już-powiedziałem
Wyszliśmy. Kiedy dotarliśmy na miejsce podszedłem do lady:
-dobry wieczór- przywitałem się
-dobry wieczór w czym mogę pomóc?
-proszę o stolik dla dwojga
-dobrze już pokazuje
Pokazała nam stolik. Był oddalony od reszty i był naj ładniejszy. Wyglądał tak* http://blog.4hotele.pl/wp-content/uploads/2008/11/stol1.jpg
Usiedliśmy na przeciwko siebie i zamówiliśmy dania. Cały czas rozmawialiśmy. Około 11 w nocy musieliśmy kończyć. Postanowiłem odprowadzić Costę Bravę pod sam dom. Kiedy już zatrzymaliśmy się przed nim pożegnaliśmy się. Już odchodziłem ale postanowiłem jeszcze coś jeszcze zrobić. Wróciłem się Podszedłem do Costy Bravy i pocałowałem ją namiętnie. Kredy do zrobiłem postanowiłem zapytać się jej:
-Costo Bravo czy zgodziłabyś się być moją dziewczyną?-zapytałem...

Od Erik`a

Artur mnie dobijał. Nie przychodził na trening lub się spóźniał. Postanowiłem wybić mu to z głowy. Rano kiedy tylko się obudził już gdzieś wyszedł. Przyszedł tylko na obiad a potem siedział w swoim pokoju. Nie wytrzymałem i poszedłem do niego:
-Arturze- zacząłem
-tak?- zapytał grzebiąc w szafce
-co ty robisz?- zapytałem
-szykuje się na wyjście a co?
-nigdzie nie idziesz- powiedziałem surowo
-niby dlaczego?
-morze nie jestem twoim ojcem i nie mam prawa ale musisz przemyśleć swoje postępowanie
-niby jakie postępowanie?- zapytał zdziwiony
-spóźniasz się lub nie przychodzisz na trening! to właśnie!-krzyknąłem na niego
-o matko... nic się nie stanie jak jeden czy dwa razy nie będę na treningu- powiedział i wrócił do szukania czegoś
-nic się nie stanie! właśnie że się stanie jak mam cię wyszkolić na wojownika jak olewasz treningi!-krzyknąłem zdenerwowany
-po prostu teraz nie mam czasu
-nie masz czasu?! a co robisz?!- oburzyłem się- łazisz tylko gdzieś i nic nie bierzesz na poważnie
-sory ale nie jesteś moim ojcem i nie powinno cię to obchodzić- powiedział kiedy znalazł coś czego szukał
-nie teraz przegiąłeś- powiedziałem- juz tu nie mieszkasz i cie nie trenuje jak przemyślisz swoje zachowanie to możesz wrócić!-krzyknąłem- masz się spakować!- powiedziałem i wyszedłem.

Od Vicki

Postanowiłam odejść z SMI wraz z moimi dziećmi: Abi, Jagodą, John'ym, Lishays i Weroniką. Żegnajcie!!!

Od Liam`a








Przed końcem naszego spotkania Selene zapytała się:
- Morze jutro znów się spotkamy? Tylko po zachodzie słońca ok?...
- Jasne, będzie mi miło. Może w restauracji Havany? - zapytałem z wielkim bananem na twarzy.
- Okey.
- Będę po cb około 20. To do zobaczenia.
- Paa.
Potem rozeszliśmy się, każdy w swoja stronę. Wszedłem do domu.
- Cześć Mamo. Cześć Rene! - krzyknąłem dobrze nie wchodząc do domu.
- Witaj Liam' ie - powiedziała mama. Po jej tonie, wiedziałem, że jest coś nie tak. Podszedłem do mamy.
- Co sie stało? - zapytałem.
- Nic. Nie zrozumiesz. - odpowiedziała mama.
- Mamo, ja mam 18 lat, a nie 8. Zrozumiem.
- Na prawde nic. Na pewno wiesz, że twój tata był tu dzisiaj, a jesteśmy trochę skłóceni.
- Tak, wiem o tym. Ale zanim coś jeszcze zrobisz. To proszę cie mamo. Zastanów się. Czy tata na pewno zrobił coś tak złego, żeby go z domu wyrzucić? Widzę mamo jak codziennie chodzisz zła, ale jesteś także smutna z tego powodu.
- Liam nie che już rozmawiać na ten temat, a tak w ogóle to gdzie ty byłeś. Jest 24.
- Byłem na spacerze z koleżanką Seleną. Jutro także sić z nią spotkam. A tera idę spać dobranoc.
- Dobranoc synku.
Pewnie zatkało to moją mamę. Założę się, że nie wiedziała, że jestem taki mądry i tak dużo wiem o życiu.

Od Viktorii

Tata mnie dobija! Dobrze, że mama przyjechała, bo ją można spławić, a jego nie. Ciągle mnie dureń poucza jakby myślał, że to coś da. Miałam dziś dziwną wizję. Widziałam jakąś dziewczynę we krwi. Poszłam do lasu się przejść. Zobaczyłam tam wszystko tak jak w mojej wizji. Rzuciłam zaklęciem w wilki, które po chwili odfrunęły. Podeszłam do dziewczyny i teleportowałam ją do domu Roxany i Davida. Tam zostawiłam ją na kanapie, zanim ktokolwiek mnie zauważył.

Od Beatrice

Siedziałam zatopiona w myślach.Myślałam o zwierzętach i o pomocy Belli.Dobrze, że zlitowała się nad tamtym koniem.Nie wiem czemu, włączyłam komputer,Po godzinie dowiedziałam się o najbliższej ludzkiej rzezi.Postanowiłam nauczyć się zminiać w człowieka.
Wyszło mi to tak
Od razu pobiegłam z Piechem do tej rzezi.Znalazłam tam paru ludzi i biednego konia
-Zaraz!Ja go wezmę!Czego chcecie?-zapytałam rozpaczliwie.
-Z księżyca spadłaś?!Kasy!-wykrzyknął jakiś grubas.
-Dajcie mi 2 tygodnie.Ile pieniędzy trzeba?-poprosiłam.
-6 tys.Masz tylko 3 tygodnie.-warknął.Wybiegłam i wróciłam do SMI.Znów siadłam do komputera.Chciałam znaleźć pracę dla ludzi.Umiałam tylko trochę grać i śpiewać.Zaciekawiło mnie śpiewanie na ulicy.Kupiłam gitarę i wróciłam do ludzi.Usiadłam i zaczęłam grać jakąś piosenkę.Po paru minutach dostawałam już pieniądze.Nagle podszedł do mnie chłopak.
-Cześć, jestem Jeremy (czyt.Dżeremi)-przywitał się.
-A ja Beatrice.-odparłam.Pogadaliśmy chwilę i wróciłam do grania.On świetnie grał na bębnach!

Od Selene

Cały dzień latałam. Przed zachodem słońca poleciałam na plaże. Kiedy tam byłam zobaczyłam chłopaka. Trochę się wystraszyłam bo na jego oczach się zmieniłam. Kiedy byłam już sobą chłopak podszedł do mnie:
- Cześć
- Ooo Hej.
- Jestem Liam, a ty?- zapytał
- Ja jestem Selene
- Bardzo ładne imię- oznajmił a ja się zarumieniłam
- Dziękuję.
- Może chcesz się przejść?
- Dobra. Czemu nie.
- No to chodźmy.
Szliśmy tak jakaś godzinę:
-długo jesteś w SMI?- zapytał Liam
-nie jakiś czas temu tu trafiłam ale zdążyłam już rozeznać się w terenie
-aha
Całą drogę rozmawialiśmy. Opowiedziałam mu trochę o sobie i on też. Pod koniec się pożegnaliśmy i poszłam do domu ale zanim się oddaliliśmy zapytałam się:
-morze jutro znów się spotkamy?- zapytałam- tylko po zachodzie słońca ok?...

Od Alexis

Wyszłam do lasu uzbierać jagód. Po godzinie miałam 2 kilogramy tych owoców. Kiedy wychodziłam z lasu, usłyszałam jakieś... chrapanie w górze. Spojrzałam w niebo - o mało zawału nie dostałam!!! Zobaczyłam tam trzy wilki ze skrzydłami!!!
1.
2.
3.
Zawyły i lądowały naprzeciwko mnie. Następnie mnie otoczyły. Warczały, choć może bardziej pasuje określenie charczały. Wyciągnęłam mój sztylet, żeby się bronić. Pierwszy zaatakował wilk z numerem 2. Skoczył do mojej czyi, ale go odepchnęłam. Następnie rzuciły się na mnie wszystkie trzy. Wysłałam Roxanie i David'owi wiadomość telepatyczną : "Pomocy! Jestem przy zachodniej części SMI, przy granicy lasu i zaatakowały mnie trzy wilki! Alexis". Po około 20 minutach byłam strasznie wymęczona i okaleczona. Z mojego ciała wypłynęła chyba aż połowa krwi. Usłyszałam czyjeś krzyki i dudnienie szybkich kroków, ale nic nie widziałam na oczy. Myślałam, że oślepłam. Moje oczy chyba zaszły krwią. Zemdlałam, wycieńczona.

Od Kariny

Z myślą o Mason'ie i z tym że może wybierze nas wraz z Tymkiem przygotowaliśmy pokój.W tym czasie Tosia spała w kołysce na balkonie.Po 2 h przygotowywań wyszedł naw wspaniały pokój. Następnie wszyscy przebraliśmy się i poszliśmy do Mason'a na urodziny.Szliśmy około 15 minut weszliśmy do budynku było tam już sporo osób.Podeszliśmy do Mason'a
-Hej Masoni'e jestem Karina to mój narzeczony Tymoteusz a to nasza córka Tosia.
-Witajcie.Powiedział skromnie.
-Z okazji urodzin mamy dla Ciebie prezent.Ale jest trochę duży i musisz wyjść na zewnątrz żeby go zobaczyć.
-Ok.
Wyszliśmy na dwór
-To prezent dla Ciebie.Tymek pokazał rower
-Dziękuje.Jeśli dokonam wyboru napiszę do was list.
-Dobrze.Miłej zabawy.
Byliśmy tam jeszcze trochę.Około 20:00 wróciliśmy do domu.

Od Beatrice

Starałam się unikać Zack'a w dzień.Dopiero w nocy usiadłam na plaży i rozmyślałam.
-Co ty o tym sądzisz piesku?-zapytałam mojego oddanego towarzysza.Zaszczekał tylko."Muszę coś zrobić,myśleć pozytywnie."-myślałam.Postanowiłam otworzyć kawiarnię.
-Lepsze Czasy.-mruknęłam.Pobiegłam do domu.Nie daleko był jakiś stary lokal.Odnowiłam go z zadziwiającą prędkością.
W środku
Potem wydrukowałam ogłoszenia:
Przyjmę do kawiarni Lepsze Czasy pracownika/cę.Stanowisko-barman.Zgłaszać się do Beatrice.

Potem myślałam dalej o propozycji Zack'a.