piątek, 27 kwietnia 2012

Od Belli

Roxana dała mi ten eliksir, więc co tchu pobiegłam pod dom tego faceta. Nie było go w domu, więc mogłam niepostrzeżenie użyć swoich mocy. W domu był bałagan, zobaczyłam też WĘŻA. Na moją prośbę wąż uruchomił zamek w drzwiach. Mogłam więc wejść do jego domu. Zobaczyłam, że na stole jest niedokończone piwo. Wlałam kilka kropel eliksiru do piwa i wyszłam z domu, wąż znowu zamknął za mną drzwi. Pół godziny później wrócił mężczyzna. Zaszyłam się pod oknem. Facet wypił piwo do dna. Odczekałam dwadzieścia minut i zapukałam do drzwi.
- To znowu ty?!
- Tak ja. Nie poprawił się stan konia - powiedziałam.
- Przepraszam, ale koń miewa się dobrze.
- Na prawdę? Czy policja ma to sprawdzić?
Mężczyzna zmieszał się. Widać było, że miał z władzą na pieńku. To dla tego mieszkał na uboczu.
- Nie, nie trzeba...
- Proszę pana, ja prowadzę schronisko dla zwierząt. Może pan oddać mi tego konia - podałam mu wizytówkę, ale na wizytówce nie został umieszczony adres.
- Gdzie jest to schro...
- Jeżeli się pan zdecyduje, proszę zadzwonić na podany numer - przerwałam mu - Do widzenia.
- Do widzenia - powtórzył.
Kilka kilometrów za siedzibą ludzką wyrwałam skrzydła spod ukrycia moich czarów i poleciałam chyba z 260km/h. Zajęło mi to 25 minut. Byłam już w schronisku.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz