Mason nie odezwał się do mnie od chwili, kiedy powiedziałam mu, że
jestem w ciąży nie z nim, tylko z Edwardem. Postanowiłam wyżalić się
swojej matce. Poszłam do niej, ale otworzył mi tata.
- Lavenda wyprowadziła się... na jakiś czas. Poszukaj jej, ja już nie
mam siły. Za długo szukałem - powiedział i zamknął drzwi. O co tu
chodzi? Nie ważne... Przeleciałam się nad Smi, ale nie zauważyłam
żadnego dobrego miejsca, gdzie mogłaby zamieszkać, chyba, że pod osłoną
drzew, choć nie sądzę...
Kiedy wracałam do domu spotkałam właśnie Mason'a.
- Usuń to dziecko - powiedział z poważną miną.
- Co?! - oburzyłam się - Nigdy bym czegoś takiego nie zrobiła!
- Spłodził je tyran!
- To co?! - wybuchnęłam - To nie jego wina, tylko tego gnoja! Nie usunę dziecka!
- Musisz to zrobić! Nie mogę znieść, że trzymasz... jakby jego w środku siebie!
- A przymknij się już!!! - wrzasnęłam na cały głos i stado flamingów
zerwało się z ziemi. Odleciałam, byle jak najdalej od niego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz