wtorek, 28 lutego 2012

Od Aragon`a

Po terenach SMI oprowadziła mnie Vena. Miała piękną cerę. Podziękowałem jej i powiedziałem, że ona pierwsza się mnie nie boi.
- Ciebie? Ufam ci i myślę, ze mnie nie skrzywdzisz. Chyba nie po tym, co oni ci zrobili - cmoknęła mnie przyjaźnie w nos i odeszła śmiejąc się. Fajna jest. Poszedłem do swojego lasu wspomnień.
Wieczorem usłyszałem odgłos kopyt uderzających o ziemię. Zleciałem na dół z drzewa.
- Kim jesteś? - zapytałem zakapturzoną postać na koniu.
- Kim jestem? Nie znasz mnie?
- Nie, nie znam.
- Owszem znasz. Bardzo dobrze.
Pomyślałem o Ygi. Nie, ona już zmarła!
- Tak, dobrze myślisz. Jestem twoją Ygi. Zawsze nią będę. Tej obietnicy nie można unieważnić. Powróciłam na ziemię. Moje ciało było głęboko pod wodą. Nie odnalazłam go, więc wzięłąm te ludzkie ciało. Konia zgarnęłam ze schroniska upadłego anioła. Nie zauważy.
- Owszem, zauważy. Lecę do niej. Walnąłem ją swoją łapą, zapominając, że jestem taki duży i silny. Ygi upadła z konia, a jego zgarnąłem go i poleciałem do Belli. Konia odłożyłem na pastwisko. Zobaczyłem tam jakiegoś faceta.
- Ktoś wam ukradł konia. Zwróciłem go. Ten ktoś już za to zapłacił. Pilnujcie lepiej swoich zwierząt - odleciałem nie czekając aż zwróci na mnie uwagę.
Ygi... powróciła. Moja Ygi... Nie możemy być razem. Nic do niej nie czuję. Trzeba coś z tym zrobić, nim SMI się o tym dowie...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz