Przyszedł do mnie Argon. Chciał zatrudnić się jako wolontariusz.
- Jasne! Teraz, kiedy muszę leżeć w łóżku i się kurować, zwierzęta mają
mało miłości i zabawy. A, uważaj na tego feniksa. Nie ma pana, a jako
towarzysz, bez niego ledwo żyje. Je małe porcje, a nawadnia się
wyłącznie poprzez kostki lodu.
- Dobrze. Od kiedy mam zacząć? - zapytał.
- Od kiedy chcesz. Jedyne, jak przyjdziesz i zaczniesz pracę, albo ją skończysz, to się u mnie melduj, ok?
- Spoko. Teraz idę do koni. Na razie! - pożegnał się, a ja zapisałam go na listę wolontariuszy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz