Nie mogę uwierzyć, że Rok Śmierci się skończył! Ta zieleń! Te dzikie
konie pasące się na pobliskich łąkach i źródła wypełnione wodą! Och!
Pogadałam na en temat z Jacob'em. Wpadliśmy na genialny pomysł! Całą
rodzinką pobiegliśmy do Roxany. Milka w biegu skoczyła na czytającą
książkę Dianę, Nala na jej kapcie, a Zack przydreptał grzecznie i tylko
machał ogonem spoglądając w jej oczy. Jak nigdy! Nie widziałam, że tak
potrafi... No nic.
- Roxano...? Jesteś tutaj? - zapytałam. Roxana wychyliła się z ogrodu.
- Chodźcie i podziwiajcie - pokazała otaczająca nas zieleń - takie piękno! Nikt by nie pomyślał, że był Rok Śmierci!
- Tak, jest przepięknie. Ale my mamy propozycję... - powiedział mój kochany wilczek.
- Tak? Jaką? - zainteresowała się Roxana.
- Mianowicie taką, że dla SMI będziemy pomagać. Znaczy się osobno ja, i osobno Jacob.
-Jak?
- Ja będę za darmo polować. Ktoś mi tylko mówi, jaki gatunek zwierzęcia i
ile sztuk, a ja poluję. Podobnie jest z Jacob'em. Ktoś mu mówi, jaki
gatunek rośliny, albo samego owocu i ilość, a on im to daje.Oczywiście
ni chop-siup, bo musimy mieć chociaż trzy godziny. Ułatwią nam to nasze
moce - uśmiechnęłam się.
- Dobry pomysł! Idę zwołać zebranie.Też przyjdźcie, musicie zabrać głos.
- A co ze szczeniakami? - zapytałam.
- Hmm...Może Diana by wzięła je na ręce, żeby nie uciekły, kiedy wy będziecie mówić...?
- Dobrze. Diana już będzie ekspertką - zaśmialiśmy się, a Roxana poszła wszystkich zwołać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz