Nasze dzieci są takie energiczne! Wykańczały już mnie! Smoczki nigdy by
nie były takie... nieokrzesane! Zawsze szanowałyby dorosłe smoki. One są
inne. Cięgle mnie upokarzają. Rano już wyszedłem, huknąłem drzwiami i
wzniosłem się w niebo. W tej chwili żałowałem, że zmieniłem się ze smoka
na upadłego anioła. Tak - żałowałem! Ta dzieciarnia mnie wykańczała!
Zleciałem na ziemię. Chciałem się zrelaksować, odreagować. Zobaczyłem
stary, duży dąb i zacząłem w niego walić, jak w worek treningowy. Po
kilku minutach dąb się zwalił. Usłyszałem skomlenie, niemal wycie.
Wszedłem pod drzewo i zobaczyłem małego smoczka
Wziąłem smoczka na ręce i zaniosłem do domu. Pokazałem go Venie.
- Nie! Nie i nie! Zanieś go do Belli! Mamy troje dzieci, a ty będziesz jeszcze smoka do domu przynosił!
- Nie możemy go tak zostawić! Dobrze o tym wiem, bo sam musiałem się wychowywać!
Vena w końcu się zgodziła. Teraz, niemal cały mój świat kręci się wokół Estagona. Tak nazwałem mojego małego smoka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz