Przechadzałem się po łące rozmyślając o mnie, Kasjpeji i Coscie.
Zobaczyłem piękne kwiaty. Zebrałem je i poszedłem do domu.
- Cześć kochanie - przywitałem się i pocałowałem ją.
- No hej - odpowiedziała. Potem wręczyłem jej piękne kwiatki, które
zebrałem na łące. Usiadłem koło Kasjopeji i miałem zamiar ją pocałować,
lecz zamiast tego Kasjopeja zaczęła swój monolog.
- Muszę ci coś powiedzieć... - zaczęła.
- No to czekam.
- Jestem w ciąży! - krzyknęła Kasjopeja.
- Naprawdę? - zapytałem.
- Tak. Nie cieszysz się?
- Jak to nie cieszę się. Jestem prze szczęśliwy! - wykrzyknąłem latając
po całym domu z uśmiechem jak jakiś nastolatek, którego pierwszy raz
pocałowała dziewczyna.
- Musimy iść do Tasmiry i zapytać się o wszytko. Nie możesz trzymać mnie
w niepewności - powiedziałem jednocześnie ubierając Costę.
Ubraliśmy się i wyszliśmy z domu. Po paru minutach byliśmy u Tasmiry.
- Witaj Tasmiro - przywitałem się.
- Dzień Dobry.
- Kasjopeja jest w ciąży. Na kiedy ma termin? - zapytałem.
Czekam na odpowiedź.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz