Kiedy kończyłam malować obraz poczułam ostre skurcze. Byłam w ósmym miesiącu ciąży! Za wcześnie!
Jednak wody mi odeszły. Zwołałąm Kay'a telepatyczną myślą : "Wracaj!
Rodzę!". Nie musiałam czekać długo. Po niemal dziesięciu minutach
byliśmy już u Tasmiry. Po czterech godzinach, urodziłam zdrowego
chłopca.
- Jak damy mu na imię? - zapytał Kay.
- Ty tym razem wybierz - mimowolnie zamknęłam oczy i usnęłam snem głębokim.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz