Byłam na polanie kiedy przyszedł do mnie jakiś koń;
-hej jesteś Astrid?
-tak a co
-cieszę się że nie jestem jedynym koniem gadającym
-...
-jesteś w ciąży?
-tak
-aha to cześć muszę lecieć na trening
Byłam trochę zaskoczona i zdziwiona. Nawet nie wiedziałam jak ma na
imię. Byłam trochę szczęśliwa bo był tu jeszcze jeden magiczny koń. Po
jakimś czasie wróciłam powoli do mojego boksu. Kiedy weszłam do niego
poczułam bul i się położyłam. Zaczęłam rodzić. Na szczęście przechodziła
Roxan i zobaczyłam mnie. Podbiegła po Tasmire. Po godzinie urodziłam
córeczkę nazwałam ją Miranda.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz