Poszłam do Roxany.
- Em... Roxano, tak się składa, że wyjeżdżam za dwa dni do szkoły z internatem, aby dalej się kształcić- powiedziałam nieśmiało
- Och, to gratuluję!-
- No i... przyszłam się pożegnać!-
- Och, jak to miło!- powiedziałam ciepło i ją przytuliłam- Powodzenia,
kochanie! Będzie nam tu ciebie brakować! WSZYSTKIM! Włącznie z Jake`iem
- Nie prawda!- powiedziałam rozżalonym tonem- On mnie nienawidzi
- Kotku, nie przejmuj się tak tym, co on mówi... Skoro cię nienawidzi to czemu cię przytulił zanim odszedł...?
- No... nie wiem...
- Wiesz... Jake jest bardzo trudnym przypadkiem. Sam mało kiedy kocha...
Co aj gadam! Sama nie jestem pewna, czy ma uczucia. - powiedziała- Ale w
takim razie tym bardziej powinnaś się cieszyć, ze cię lubi
- Ale on wcale mnie...-
- Nie próbuj mi wmawiać, że on cię nie lubi, bo i tak nie uwierzę!-
zaśmiała się- Tak szczerze: kto cię tutaj nie lubi, Eleno? Tak więc
wracając do tematu- powodzenia w nauce. No i takie pytanie: Kiedy i czy
zamierzasz wrócić?
- Tak. Chyba. Słyszałam, że są tam jakieś ferie, ale zależy na kogo będę
się kształcić. Jutro przyjedzie ktoś kto ma mnie ocenić i sprawdzić na
kogo się nadaję oraz co będę robić.
- To cudownie! Mam nadzieje, że będziesz prymuską.
Później poszłam do różnych osób w SMI i się z nimi pożegnałam. Nie
poszłam jedynie do Jake bo nie miałam po co. Przecież obiecałam nie
wchodzić mu w drogę. Mam nadzieje, że jutro da dobrze wypadne. W głowie
mi aż huczy od tych wszystkich myśli!!!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz