sobota, 31 marca 2012

Od Mikeyli

Ach... Osiemnaście lat! Cóż za piękna perspektywa. Zobaczyłam jak Zack patrzy na mnie z niechęcią, więc zaczęłam śpiewać: "Juhu! Wyprowadzę się!Jestem dorosła!". Prychnął i poszedł.
- To co... może zrobimy wam... przyjęcie?- zaczęła mama
- O nie! Nie ma mowy! Nie...- jęknęłam. Od razu wyobraziłam sobie kolorowe balony, serpentyny, czapeczki... O nie!
- Ale dlaczego? Przecież lubisz być w centrum uwagi! No i do tego będą chłopcy...- zamruczała mama.
Kiedy tylko usłyszałam słowo "chłopcy", powiedziałam:
- No pewnie! Tylko oczywiście mój "kochany" i "opanowany" braciszek może się nie zgodzić- powiedziałam, popijając sok.
- Jakoś go przekonam- powiedziała mama i mrugnęła, a ja poszłam się przejść.
Poszłam nad klif. Tam zobaczyłąm przystojnego chłopca. Miałam do nich ogromną słabość, więc podeszłam.
- Cześć. Jestem Mikeyla. W skrócie Miky (czyt. Majki). Mogę się dosiąść?- zapytałam, uśmiechając się. jak mówił mój tata- ten uśmiech zwalał z nóg.
- Cześć. Jestem Peter.- powiedział i też się uśmiechnął. Na widok tego uśmiechu zaparło mi dech w piersiach. Ale przystojniak. Opadłam obok niego.
Rozmawialiśmy trochę. W końcu zapytałam, a oczy mi błyszczały nadzieją:
- Jutro robię osiemnastkę. Przyjdziesz?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz