Pasłam się na łące kiedy usłyszałam szelest. Podniosłam głowę do góry i
zobaczyłam dziewczynę. Stała wpatrzona we mnie. Przyglądałam się niej.
Miała coś w sobie że czułam że mi nic nie grozi. Postanowiłam podejść do
niej. Kiedy stanęłam przed nią. Wyciągnęła ostrożnie rękę by mnie
dotknąć. Na początku byłam zaskoczona ale dałam się pogłaskać. Była taka
delikatna i opiekuńcza:
-co tu robisz? masz właściciela?- powiedziała do mnie ale chyba nie wiedziała że mówię
-nie mam jestem bezdomna- odpowiedziałam po chwili namysłu a ona się zlękła
-c-co?! ty mówisz!
-tak jestem magicznym koniem jestem Astrid a ty?-powiedziałam a ona nadal była zaskoczona
-jestem Roxan
Porozmawialiśmy trochę. Opowiedziałam jej o sobie a ona opowiedziała mi
on sobie. Powiedziała że prowadzi stadninę. Po jakimś czasie musiała już
iść. Ja zostałam zeszczę trochę na łące a potem poszłam znaleźć miejsce
na nocleg.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz