Usłyszałem pukanie w okno. Otworzyłem je. Do pokoju wskoczyła Elena. Była jakaś dziwna... Zanim zdążyłem cokolwiek zrobić ona mnie pocałowała!
- Wiesz co? Chyba się w tobie zakochałam...- powiedziała, kiedy mnie już puściła, a potem uciekła...
No pięknie! Właśnie tego się bałem - jakaś lafirynda się we mnie zakocha...
- Nie ładnie tak myśleć! Przecież ona cię kocha... Czemu nie chcesz z nią być?- zapytała Juliet, która akurat siedziała w moim pokoju.
- No nie wiem...- zacząłem sarkastycznie- Jest kilka powodów... Może dlatego, że ja jej nie kocham? Ba, ja jej nawet nie lubię! A może, bo kiepsko całuje? Albo... hm..., że jest kompletnie nie w moim typie?
- Jesteś okropny! Tak? To jaka dziewczyna do cb pasuje? Jakaś seksowna, wredna lafirynda, która macha tyłkiem przed każdym?
- Hmm... Czemu nie?- powiedziałem- Chociaż nie... Ona musi w pełni latać za mną
Juliet prychnęła teraz już na prawdę rozzłoszczona
- Muszę cię rozczarować! U nas w SMI NIE MA takich dziewczyn! Pewnie, dlatego odszedłeś?! Może zadowoliła cie ta DRIADA?!!!- krzyczała
- Szczerze? Nie! Miała strasznie krzywe nogi- powiedziałem po namyśle
- Jesteś obleśny! Jak ja mogłąm cię kiedyś lubić?!
- To mój urok osobisty!- powiedziałem i się uśmiechnąłem łobuzersko.
- Jesteś obrzydliwym dupkiem! Nie mogę się doczekać kiedy wyzdrowiejesz i sobie pójdziesz!- krzyknęła i wyszła, trzaskając drzwiami.
- Ja już chcę odejść!- krzyknąłem za nią i położyłem się na łóżku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz